Oprac.Część 1Część 2Część 3Część 4Część 5Część 6Część 7Część 8Część 9Część 10Interp./Char.
Przy Umschlagplatzu była szkoła pielęgniarska. Aby nie zostać odesłanym do obozu zagłady, należało udowodnić, że jest się chorym. Niemcy do końca okłamywali Żydów, że jadą do pracy, czyli muszą być zdrowi. Pielęgniarki ze szkoły łamały nogi ochotnikom, aby uniknęli wywózki. W budynku szkolnym przy placu zbierano Żydów przed wywózką. Niemcy zabierali najpierw z niższych pięter, więc wszyscy uciekali wyżej. Na ostatnim, trzecim piętrze była wielka sala gimnastyczna, a na niej masa ludzi. Leżeli apatyczni i w milczeniu. Nie poruszył ich też gwałt zbiorowy na jednej z Żydówek dokonany przez własowców (strażnicy ukraińscy w oddziałach niemieckich). Dziewczyna ta przeżyła, miała dwoje dzieci i rodzinę.
Jednego dnia Pola Lipszyc, mimo że nie była podobna do Żydówek i mogła uciec na aryjską stronę, wróciła. Dowiedziała się, że jej matka idzie do wagonów na Umschlagplatzu. Chciała być z nią w tej chwili, a mogła żyć. O Korczaku wszyscy słyszeli, poszedł z dziećmi na śmierć.
Było 40tys. numerków, kartki z pieczątką, które mogły ratować życie. Dyrektorka szpitala miała rozdać je najważniejszym. Między innymi Frania dostała numerek. Przeżyła wojnę i wyprowadziła z getta wielu, pomagała też w powstaniu warszawskim. Edelman też dostał numerek. Ustawiono ich na ulicy Zamenhofa. Wciągnął do swojego rzędu przyjaciół. Wszyscy tak robili. W końcu było ich nie 40 a 44tys. W szpitalu, kiedy Niemcy wyciągali pacjentów, na 3 piętrze pacjentka rodziła dziecko. Stał koło niej lekarz i 20-letnia pielęgniarka. Podał jej bez słowa noworodka i ona zadusiła go poduszką. I tak było skazane na śmierć. Pielęgniarka ta przeżyła, jest pediatrą.
Ludzie pragnęli dzielić z kimś ostatnie chwile. Żenili się, wychodzili za mąż, a potem szli na Umschlagplatz. Chodziło o to “żeby był ktoś, kto gotów jest zasłonić twój brzuch własną ręką, jeśli zajdzie taka potrzeba”. Zrobił tak mąż siostrzenicy Tosi, kiedy pistolet do jej brzucha przystawił własowiec.
Kiedy 22 lipca 1942 roku Niemcy ogłosili rozporządzenie o “przesiedleniu”, wówczas Edelman i jego ludzie dolepiali kartki “Przesiedlenie to śmierć”. Kolejnego dnia na Umschlagplatz zwożono 6 tys. więźniów. Wszystko odbywało się w ciszy. Na zebraniu całej gminy dyskutowano o powstaniu, ale przyszedł ktoś, kto powiedział, że nie będzie więcej transportów. To rozładowało napięcie, nie podjęto żadnych decyzji. Pierwszego dnia akcji “przesiedlania” samobójstwo popełnił Czerniaków, prezes Gminy. Akcja skończyła się, a Edelman przeżył.
Tak się złożyło
Edelman wspomina pacjentów z zawałami Wilczkowskiego- alpinistę, Rudnego – zajmującego się maszynami i Bubnerową – producent długopisów. Szczególnie pamięta tę ostatnią, która dostała zawału w domu po wyroku sądowym (rok więzienia z zawieszeniem na trzy lata) za dawanie łapówek kierownikom, po 6% od każdej dostawy towaru. Po operacji zmienili tryb życia na spokojniejszy. Operacja Rudnego była w stanie ostrym. Lekarze śpieszyli się, aby zdążyć przed Panem Bogiem uratować pacjenta przed śmiercią. Rudny nie przejmował się już tak bardzo maszynami, które psuły się i produkowały buble, Bubnerowa zamknęła warsztat i tylko czasami zerkała na swoje długopisy. Rudny 5 czerwca, w rocznicę swojej operacji przychodzi z kwiatami dla profesora, Edelmana i Chętkowskiej, której kładzie kwiaty na grobie.
Przed operacją Rzewuskiego bardzo bali się o niego. Jedyne o czym myślał wtedy pacjent, było uśmierzenie bólu. Cierpiał, a lekarze, profesor, Edelman i Chętkowska wpatrywali się w skaczącą kulkę światła na monitorze.
Oprac.Część 1Część 2Część 3Część 4Część 5Część 6Część 7Część 8Część 9Część 10Interp./Char.