Mendel Gdański – opracowanie noweli Marii Konopnickiej. Zobacz informacje o epoce pozytywizmu, a także biografię autorki w Wikipedii.
Plan
1. Akcja noweli rozpoczyna się od przedstawienia starszego mężczyzny, mieszkańca Warszawy. Jest nim 67-letni Żyd o imieniu Mendel i nazwisku Gdański. Widzimy go przyglądającego się niewielkiej ulicy, przy której mieszka i pracuje, jest introligatorem, rzemieślnikiem okładającym książki.
2. Mieszka na tej ulicy 27 lat, że zna nawet liczbę wróbli mieszkających w gzymsach browaru znajdującego się przy tej ulicy i charakteryzującego się górującym nad kamienicami wielkim kominem.
3. Mendel żył ze swoją żoną ponad 30 lat i ma sześcioro dorosłych już dzieci. Rozjechali się po świecie za pracą. Najmłodsza córka Lija zmarła za młodu, pozostawiając po sobie wnuka. Był nim Jakub (Kubuś), którego wychowywał Gdański.
4. O drugiej sąsiadka przynosi mu obiad i Gdański czeka na swego wnuka – Kubusia, gimnazjalistę, aby zjeść razem z nim. Wybiera mu najlepsze kawałki mięsa. Przed posiłkiem przywdziewa tałes – szata liturgiczna i modli się. Po obiedzie idą razem do warsztatu.
5. Dwa dni wcześniej chłopiec wrócił ze szkoły z płaczem. Napadło go kilku wyrostków, wyzywając od Żydów i pobiło, spadła mu też z głowy czapka i nie miał odwagi po nią wracać. Mendel bardzo się na niego zdenerwował, ponieważ od lat wychowuje sierotę i uczy, aby był dumny z tego, kim jest, a teraz on z byle powodu boi się i ucieka, gubiąc czapkę, za którą dziadek musiał zapłacić około pięciu złotych.
6. Po południu wpadł do warsztatu dependent – praktykant w biurze prawnym – z głupkowatym uśmiechem. Zapytał Mendla, czy wie, że mają Żydów bić? Gdański bardzo się oburzył na tę nowinę. Spytał młodzieńca, czy chodzi o Żydów, którzy przekraczają prawo i źle postępują, krzywdząc innych? Usłyszał, że nie, wszystkich Żydów mają bić.
7. Wieczorem do warsztatu przyszedł zegarmistrz. Znał Mendla od wielu lat i także przyniósł mu informację o mającym nastąpić pogromie Żydów. Na pytanie Gdańskiego, dlaczego lub za co mają bić Żydów, zegarmistrz odpowiedział, iż za nic, za to, że są Żydami. Wówczas Mendel zapytał, dlaczego nie pójdą do lasu bić jodły za to, że są jodłami?
8. Zegarmistrz powiedział, iż jedliny i sosny są „nasze”, więc nie ma powodu, aby je bić. Mendel oburzył się bardzo, bo przecież też on od wielu lat mieszka w Warszawie i czuje się Polakiem. Nie jest pasożytem, bo wszystko zawdzięcza pracy własnych rąk. Cała ulica i klienci znają go z książek, które im oprawia, począwszy od dzieci, skończywszy na księżach.
9. Żydzi są obcy w kraju i mieście – twierdzi gość, mistrz naprawiania zegarków. Mendel stwierdza, iż nie czuje się obcym, bo gdy w mieście świeci słońce, to na Żydów też, a gdy jest ciemność albo gdy z dachu spadnie dachówka, to one nie omijają Żydów tylko dlatego, że są oni obcy, bo nie są i mają takie same prawa do życia jak inni.
10. Zegarmistrz powiada, że Żydzi są bogaci i mają dużo pieniędzy. Mendel zaprzecza, bo Żydzi mają tyle pieniędzy, ile mają ich inni, a gdyby Bóg chciał zrobić ich bogatymi, to rodziliby się z kieszeniami w skórze.
11. Kolejnym argumentem gościa jest chciwość na pieniądze Żydów. Mendel pokazuje przykład słupa na placu Ujazdowskim, na którym leżałyby pieniądze, honory, zaszczyty i inne cenne rzeczy. Każdy może po nie sięgać, ale Żydom jego zdaniem wolno sięgać tylko po pieniądze, więc po nie idą. Pozostali ludzie przypatrując się temu, twierdzą, że Żydzi są chciwi i chytrzy, ale przecież oni mogą tylko to jedno brać, dorabiać się pieniędzy, bo inne zaszczyty i honory w tym kraju przed nimi zamknięto.
12. Bardzo poważnym zarzutem było zdanie zegarmistrza o tym, że Żydzi są obcy i „rozmnażają się jak szarańcza”. Mendel odpowiada, że ojciec ich miał piętnaścioro, cały mendel – jednostka miary oznaczająca 15 sztuk. Dlatego
bohater ma na imię Mendel – był piętnastym dzieckiem. Ojciec nie mógł ich przecież potopić jak koty, bo bał się kary Boga, a po drugie bardzo ich kochał wszystkich i najmniejszym nawet śledziem dzielił się z nimi. Mendel widział biedę i nędzę, w jakiej żyli z rodziną, dlatego on miał tylko sześcioro dzieci, aby móc je lepiej wychować i wykarmić.
13. Nazwisko Mendla świadczy za jego polskością – twierdzi Mendel, ponieważ jest wódka gdańska, szafa gdańska i kufer gdański. On urodził się w Gdańsku a nie w Paryżu czy Wiedniu, dlatego jest Polakiem. Zwraca uwagę na fakt, iż wszystko co ma, jest polskie, także wnuk Kubuś całą swoją wiedzę kiedyś i rozum odda ojczyźnie.
14. Kolejnego dnia rano Kubuś miał wychodzić do szkoły, gdy do warsztatu wpadł student z wieścią, aby nigdzie nie wychodzili, bo idzie tłum i bije Żydów. Radził, aby się schowali i zakryli wystawę sklepu. Mendel nie chciał słuchać, a Kubuś był przestraszony i płakał.
15. Dało się słyszeć wrzawę ludzką i do sklepu wpadły sąsiadki z Janową na czele. Prosiły Gdańskiego, by się chował przed szalonym tłumem, chciały też wystawić na okno święte obrazy i krzyżyk. Mendel nie chciał się zgodzić na krzyż i nie chciał wstydzić się tego, kim jest. Jeśli napastnicy chcą ludzkiej krzywdy, to oznacza, iż nie są chrześcijanami, więc krzyż na nich nie podziała, nie uszanują go.
16. W jednej chwili rozwścieczony tłum rzucał kamieniami w okna sklepu Mendla i kamień trafił w głowę Kubusia. Mendel rozpłakał się i modlił.
17. Gdy atakujący zbliżyli się do okna sklepu, zasłonił je własnym ciałem student, który znał Mendla i wcześniej go ostrzegał przed atakiem. Przysłonił sobą okna i przeklinał tłum. Znajdujący się tam wichrzyciele i napastnicy przeklinali go i odgrażali się, ale poszli dalej. Gdański był już bezpieczny.
18. Załamany i przygnębiony Mendel siedział przy blasku świec i modlił się. Student chciał z nim porozmawiać, pocieszał, że Kubuś będzie zdrowy za kilka dni, tylko skóra na głowie się zrośnie i pójdzie do szkoły. Mendel powiedział, że umarła w nim właśnie miłość do tego miasta.
Interpretacja
Bohater noweli Marii Konopnickiej jest Żydem mieszkającym na ziemiach polskich od 67 lat, a w Warszawie od lat 27. Pracuje na swoje utrzymanie jako introligator i czuje się synem tej ziemi. Jest zaskoczony informacją, jakoby zbliżał się pogrom (link do artykułu w Wikipedii na ten temat) i mają “bić Żydów”. Cała jego mądrość i postawa widoczna jest podczas rozmowy z zegarmistrzem, który uparcie twierdzi, iż Żydzi są narodem obcym tutaj (na polskiej ziemi – czas zaborów). Mendel uważa, iż jest tak samo Gdański jak gdański kufer czy szafa – meble o charakterystycznej budowie zaprojektowane przez gdańskich stolarzy. Zegarmistrz jednak wciąż odmawia mu racji bytu Polakiem, warszawiakiem? Zarzuca Mendlowi, że Żydzi bogacą się tylko i koncentrują na zdobywaniu pieniędzy. Mendel odpowiada, że Żydzi robią tylko to, na co pozwalają im urzędy. Trzeba pamiętać tutaj, iż w średniowieczu np. Żydzi mogli osiedlać się tylko poza murami miast i zajmować drobnym rzemiosłem, obrotem pieniędzmi i handlem, a wszelkie inne rodzaje działalności, nauki, kariery politycznej były przed nimi zamknięte prawem. Zwraca na to uwagę Mendel, mówiąc, iż Żydzi działają tylko w ramach prawa, tego, co wolno im robić.
Student i sąsiadki znają Gdańskiego od lat. Wiedzą, że jest to człowiek uczynny i dobry, a do wszystkiego doszedł nie dlatego, że jest Żydem, ale dzięki ciężkiej pracy. Ratują go przed pogromem, przed napaścią rozwścieczonego tłumu zdolnego do wszystkiego. Kamień uderzył Kubusia i ranił go. Wraz z przelewem niewinnej krwi swego wnuka Mendel traci nadzieję na sprawiedliwość i umiera w nim miłość do miasta. Konopnicka nie mogła napisać, iż umiera w Mendlu miłość do Polski, bo obowiązywała w tym czasie cenzura i Polska znajdowała się pod zaborami. Jest to jednak bardzo gorzka konstatacja pokazująca relacje Polaków do mniejszości religijnych czy narodowych. Pozytywiści programowo zwalczali antysemityzm (link do artykułu w Wikipedii na ten temat), czyli głosili równość wszystkich obywateli bez względu na narodowość i religię.
Mini streszczenie (do zeszytu)
Akcja noweli rozpoczyna się od przedstawienia starszego mężczyzny, mieszkańca Warszawy. Jest nim 67-letni Żyd o imieniu Mendel i nazwisku Gdański. Widzimy go przyglądającego się niewielkiej ulicy, przy której mieszka i pracuje, jest introligatorem, rzemieślnikiem okładającym książki. Mieszka na tej ulicy 27 lat, że zna nawet liczbę wróbli mieszkających w gzymsach browaru znajdującego się przy tej ulicy i charakteryzującego się górującym nad kamienicami wielkim kominem. Mendel żył ze swoją żoną ponad 30 lat i ma kilkoro dorosłych już dzieci. Rozjechali się po świecie za pracą. Najmłodsza córka Lija zmarła za młodu, pozostawiając po sobie wnuka. Był nim Jakub (Kubuś), którego wychowywał Gdański. O godzinie drugiej sąsiadka przynosi mu obiad i Gdański czeka na swego wnuka – Kubusia, gimnazjalistę, aby zjeść razem z nim. Wybiera mu najlepsze kawałki mięsa. Przed posiłkiem przywdziewa tałes – szata liturgiczna i modli się. Po obiedzie idą razem do warsztatu.
Dwa dni wcześniej chłopiec wrócił ze szkoły z płaczem. Napadło go kilku wyrostków, wyzywając od Żydów i pobiło, spadła mu też z głowy czapka i nie miał odwagi po nią wracać. Mendel bardzo się na niego zdenerwował, ponieważ od lat wychowuje sierotę i uczy, aby był dumny z tego, kim jest. Ale teraz on z byle powodu boi się i ucieka, gubiąc czapkę, za którą dziadek musiał zapłacić około pięciu złotych.
Po południu wpadł do warsztatu dependent – praktykant w biurze prawnym – z głupkowatym uśmiechem. Zapytał Mendla, czy wie, że mają Żydów bić? Gdański bardzo się oburzył na tę nowinę. Spytał młodzieńca, czy chodzi o Żydów, którzy przekraczają prawo i źle postępują, krzywdząc innych?
Usłyszał, że nie, wszystkich Żydów mają bić. Wieczorem do warsztatu przyszedł zegarmistrz. Znał Mendla od wielu lat i także przyniósł mu informację o mającym nastąpić pogromie Żydów. Na pytanie Gdańskiego, dlaczego lub za co mają bić Żydów, zegarmistrz odpowiedział, iż za nic, za to, że są Żydami.
Wówczas Mendel zapytał, dlaczego nie pójdą do lasu bić jodły za to, że są jodłami? Zegarmistrz powiedział, iż jedliny i sosny są „nasze”, więc nie ma powodu, aby je bić. Mendel oburzył się bardzo, bo przecież też on od wielu lat mieszka w Warszawie i czuje się Polakiem. Nie jest pasożytem, bo wszystko zawdzięcza pracy własnych rąk.
Cała ulica i klienci znają go z książek, które im oprawia, począwszy od dzieci, skończywszy na księżach. Zegarmistrz argumentuje, iż Żydzi są obcy w kraju i mieście. Mendel stwierdza, iż nie czuje się obcym, bo gdy w mieście świeci słońce, to na Żydów też, a gdy jest ciemność albo gdy z dachu spadnie dachówka, to one nie omijają Żydów tylko dlatego, że są oni obcy, bo nie są i mają takie same prawa do życia jak inni.
Zegarmistrz powiada, że Żydzi są bogaci i mają dużo pieniędzy. Mendel zaprzecza, bo Żydzi mają tyle pieniędzy, ile mają ich inni, a gdyby Bóg chciał zrobić ich bogatymi, to rodziliby się z kieszeniami w skórze. Kolejnym argumentem gościa jest chciwość na pieniądze Żydów.
Mendel pokazuje przykład słupa na placu Ujazdowskim, na którym leżałyby pieniądze, honory, zaszczyty i inne cenne rzeczy. Każdy może po nie sięgać, ale Żydom jego zdaniem wolno sięgać tylko po pieniądze, więc po nie idą. Pozostali ludzie przypatrując się temu, twierdzą, że Żydzi są chciwi i chytrzy, ale przecież oni mogą tylko to jedno brać, dorabiać się pieniędzy, bo inne zaszczyty i honory w tym kraju przed nimi zamknięto.
Bardzo poważnym zarzutem było zdanie zegarmistrza o tym, że Żydzi są obcy i „rozmnażają się jak szarańcza”. Mendel odpowiada, że ojciec ich miał piętnaścioro, cały mendel – jednostka miary oznaczająca 15 sztuk. Dlatego bohater ma na imię Mendel – był piętnastym dzieckiem. Nie mógł ich przecież potopić jak koty, bo bał się kary Boga, a po drugie bardzo ich kochał wszystkich i najmniejszym nawet śledziem dzielił się z nimi.
Mendel widział biedę i nędzę, w jakiej żyli z rodziną. Dlatego on miał tylko sześcioro dzieci, aby móc je lepiej wychować i wykarmić. Nazwisko Mendla świadczy za jego polskością – twierdzi Mendel, ponieważ jest wódka gdańska, szafa gdańska i kufer gdański. On urodził się w Gdańsku a nie w Paryżu czy Wiedniu, dlatego jest Polakiem. Zwraca uwagę na fakt, iż wszystko co ma, jest polskie. Także wnuk Kubuś całą swoją wiedzę kiedyś i rozum odda ojczyźnie.
Kolejnego dnia rano Kubuś miał wychodzić do szkoły, gdy do warsztatu wpadł student z wieścią, aby nigdzie nie wychodzili, bo idzie tłum i bije Żydów. Radził, aby się schowali i zakryli wystawę sklepu. Mendel nie chciał słuchać, a Kubuś był przestraszony i płakał. Dało się słyszeć wrzawę ludzką i do sklepu wpadły sąsiadki. Prosiły Gdańskiego, by się chował przed szalonym tłumem, chciały też obrazy święte wystawić na wystawę.
Mendel nie chciał się zgodzić na krzyż i nie chciał wstydzić się tego, kim jest. Jeśli napastnicy chcą ludzkiej krzywdy, to oznacza, iż nie są chrześcijanami. Więc krzyż na nich nie podziała, nie uszanują go. W jednej chwili rozwścieczony tłum rzucał kamieniami w okna sklepu Mendla i kamień trafił w głowę Kubusia. Mendel rozpłakał się i modlił. Gdy atakujący zbliżyli się do okna sklepu, zasłonił je własnym ciałem student, który znał Mendla i wcześniej go ostrzegał o ataku. Przysłonił sobą okna i przeklinał tłum. Znajdujący się tam wichrzyciele i napastnicy przeklinali go i odgrażali się, ale poszli dalej. Gdański był już bezpieczny.
Załamany i przygnębiony Mendel siedział przy blasku świec i modlił się. Student chciał z nim porozmawiać, pocieszał, że Kubuś będzie zdrowy za kilka dni. Tylko skóra na głowie się zrośnie i pójdzie do szkoły. Mendel powiedział, że umarła w nim właśnie miłość do tego miasta.
Praca fantastyczna, najlepsza dotycząca tej noweli jaką widziałem.