Oprac.Część 1Część 2Część 3Część 4Część 5Część 6Część 7Część 8Część 9Część 10Interp./Char.
Wszystko co napisałam…
Czytelnicy poprzedniej publikacji wywiadu z Markiem zarzucali Krall, że nie pytała, jak się uratował? Pewnego razu amerykański profesor zarzucił Edelmanowi, że Żydzi w getcie “szli na śmierć jak barany”. On sam brał udział w II wojnie i desancie, podczas którego z bronią w ręku przebiegł plażę pod ostrzałem i potem był też ranny. Marek tłumaczył mu, iż śmierć w komorze gazowej jest taką samą śmiercią, ale Amerykanin nie chciał tego słuchać. O wiele bardziej wstrząsająca jest śmierć ludzi idących w ciszy do wagonów, jadących do obozów zagłady, kopiących sobie doły, potem rozbierających się i ginących. Łatwiej jest patrzeć na śmierć tych, którzy strzelają, bronią się, walczą.
Jednego razu Edelman jeszcze przed powstaniem getta w Warszawie zobaczył, jak dwóch niemieckich oficerów postawiło na beczce małego starego Żyda z długą brodą. Krawieckimi nożycami obcinali mu ją kawałek po kawałku i dobrze się bawili. Od tej pory robił wszystko, by nigdy nie stanąć na takiej beczce. Na pytanie, dlaczego nie wyjechał przed wojną z Polski, odpowiadał, że wszystkim mówił o socjalizmie po wojnie. Koledzy wyjeżdżający z kraju to ludzie bardzo zdolni i bogaci, a jego matka zmarła na owrzodzenie jelit, gdy miał 14 lat. Pierwszym jego pacjentem był mężczyzna chory na tę samą przypadłość, ale była już penicylina i po paru tygodniach został wyleczony.
Po wojnie jego koledzy okazali się dyrektorami wielkich koncernów i fizykami amerykańskich agencji jądrowych. On przy nich był nikim. Nie chce mówić, dlaczego został w kraju. W każdym razie odprowadził do komór 0,5 mln. współbraci. Od czasów wojny dostaje w rocznicę powstania 32 bukiety kwiatów- z reguły żółtych, tylko w 1968 r. nie dostał.
Jako goniec ze szpitala w getcie miał przepustkę i codziennie przez parę lat przed ósmą rano szedł na aryjską stronę, na ul. Nowogrodzką z próbkami krwi zarażonej tyfusem. Poza nim mieli przepustki tylko dygnitarze z gminy żydowskiej. Ludzie na niego zawsze patrzyli i na jego opaskę, ale nigdy nic mu się nie stało. Nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nie uciekł, dlaczego wracał do getta? Jako jeden z 5 został członkiem komendy ŻOB-u na 300tys. ludzi. To nie on powinien jego zdaniem tam być, ale Adam, żołnierz kampanii wrześniowej i bitwy o Modlin, jego ideał i bożyszcze. Jednego dnia szli razem i Niemcy zaczęli strzelać. Adam zaczął uciekać, okazało się, iż nie jest taki odważny za jakiego miał go Marek. Nie miał broni, więc nie miał też odwagi. Załamał się po aresztowaniu jego dziewczyny Ani, nie wierzył w to, że walka może mieć sens.
Edelman wyciągał z Umschlagplatzu wielu ludzi potrzebnych w powstaniu. Między innymi uratował parę zajmującą się drukowaniem i kolportażem ulotek. Zginęli w kolejnych dniach. Jakie to miało znaczenie- pyta sam siebie? Nie stało się na beczce, to wszystko.
Oprac.Część 1Część 2Część 3Część 4Część 5Część 6Część 7Część 8Część 9Część 10Interp./Char.