Poczciwe prowincjonalne idee
Tomasz prowadzi intensywne życie towarzyskie.
Dawał znaki swego zainteresowania Natalii, ale bez skutku.
Podjął się odbudowy i zagospodarowania szpitala, który wcześniej był zamieniony na budynek gospodarczy. Leczył tam ubogich wieśniaków.
Dla chorych na febrę dzieci Niewadzka pozwoliła zagospodarować starą piekarnię, zrobiła to na prośbę Joasi, która współpracowała z Tomaszem.
Zdaniem Judyma źródła choroby leżą na dnie stawów, chodzi o gnijące liście. Rozmawiał o tym z Węglichowskim, bo też i kuracjusze zapadają na tę chorobę. Ten jednak zakazał mu mówić o tym z kimkolwiek.
Krzywosąd w stawach hodował ryby. Wszelkie zmiany pociągałyby za sobą koszty. Judym chciał przedstawić swoje spostrzeżenia przed komisją udziałowców.
Starcy
Odbyła się narada komisji udziałowców spółki. Jedynym zwolennikiem zmian jest Les.
Ta sytuacja spowodowała utratę zaufania i szacunku do Tomasza przez zarządców. Ignorują go.
„Ta łza, co z oczu twoich spływa…” Tytuł rozdziału to początek wiersza A. Asnyka.
Judym pomaga w wyjeździe do Szwajcarii Wiktorowi. Jedzie tam w poszukiwaniu lepszej pracy. Tomasz daje mu pieniądze.
O świcie
Tomasz spotyka na drodze Joannę Podborską. Dowiaduje się, że Natalia uciekła z Karbowskim z zamiarem poślubienia go.
Spaceruje z Joanną. Dopiero teraz widzi jej urok i uświadamia sobie, że to nie Natalię kocha, lecz Joannę. Rodzina nie potrafi odnaleźć Natalii. Miała ona pobrać także pieniądze.
W drodze
Żona Wiktora otrzymała list od niego ze Szwajcarii.
Prosił ją, aby do niego przyjechała z dziećmi. Niestety w pociągu przegapiła właściwą stację. Zagubiona bez znajomości języka na końcowej stacji spotyka Natalię i Karbowskiego, którzy pomagają jej dostać się do męża.
Wiktor jest bardzo szczęśliwy z widoku rodziny. Jego plan to wyjazd do Ameryki.
O zmierzchu
Judym spaceruje z Joanną i Wandą. Na jednym ze spacerów oświadcza się Joannie i okazuje się, że ona go kocha i przyjmuje zaręczyny.
Szewska pasja
Jest połowa czerwca i Cisy zapełniają się kuracjuszami. Robotnicy z Krzywosądem wybierali szlam ze stawów. Wrzucają go do strumienia, skąd wodę pitną pobierają ludzie ze wsi. Idąc drogą, Judym zauważył to.
Doszło do kłótni i nazwał Krzywosąda starym osłem, a że ten zamierzył się na Tomasza, sam wylądował w stawie pchnięty przez niego.
Gdzie oczy poniosą
Węglichowski zerwał umowę o pracę z Judymem. Na wieść o tym załamała się Joasia. Judym trwa przy swoim i nie chce przeprosić Krzywosąda, zatem będzie musiał opuścić Cisy. Podczas podróży spotyka dawnego znajomego z Paryża i Szwajcarii, inżyniera Korzeckiego. Pracuje on w Zagłębiu i namawia do tego samego Tomasza. Zaprasza go do siebie. Judym zauważa, iż jego kolega jest dziwny i ma obsesję na punkcie śmierci, o której wciąż myśli.
Glikauf!
Glikauf to odpowiednik polskiego Szczęść Boże!- górnicze powitanie.
Judym słyszał je na kopalni Sykstus, którą zwiedzał. Przybył do Sosnowca i zamieszkał u Korzeckiego. Rano go nie zastał w domu.
Poszedł do kopalni, by poznać warunki pracy górników. Była to praca cięższa niż myślał. Aż nie chciał wierzyć, że ci wynędzniali ludzie żyją i pracują w taki sposób. Niejako za życia w grobach marzą o świecie i swoim szczęściu.
Pielgrzym
Kalinowicz, dyrektor kopalni, zatrudnia Judyma dzięki protekcji Korzeckiego.
Młody Kalinowicz wyjaśnia, iż na osiem kopalni mają jednego lekarza.
Korzeckiego odwiedza człowiek z jakimś pakunkiem. Wracają z Judymem do domu.
Korzecki opuszcza Tomasza na chwilę, by oddać pakunek do krawca. Rzekomo jest to materiał na ubranie.
Asperges me…
Do Judyma przyjeżdża znajomy Korzeckiego. Jest to uczeń gimnazjum. Prosi go o wizytę u chorej matki. Judym przepisuje jej kurację, mimo że nie ma dla niej ratunku, ma ostatnie stadium gruźlicy.
Podczas powrotu do domu Tomasz słyszy głos pawia, jest zaniepokojony. Słyszał go u chorej, którą to zjawisko także przestraszyło.
Dajmonion
Judym pracuje jako lekarz fabryczny. Mieszka blisko kopalni i jakąś milę od Korzeckiego. W zasadzie nie ma innych znajomych czy przyjaciół.
Pewnego popołudnia w sierpniu dostał list od Korzeckiego. Były tam rozważania i cytat z „Apologii Sokratesa” Platona, o Dajmonionie.
Korzecki pisał o dziwnej myśli, która prześladuje go od dzieciństwa a teraz jeszcze bardziej. Mimo że pismo zignorował, uznał je za dziwaczne zaproszenie do odwiedzin, to zażądał koni. Nie wyjechał jednak za bramę, gdy zobaczył pędzący pojazd. Furman krzyczał, że coś się stało z inżynierem Korzeckim.
Gdy przybył do niego, Korzecki leżał z roztrzaskaną głową, zastrzelił się. W uchylonej szufladzie leżał atlas anatomiczny i był otwarty na stronie ukazującej głowę.
Poprowadzono przez nią czerwoną linię ze strzałką. Do pokoju wszedł wysoki blondyn. To był ten sam młodzieniec, który przyniósł tajemniczą paczkę Korzeckiemu do domu Kalinowicza. Bardzo żałował śmierci Korzeckiego. Przez cały czas żegnał się z nim, to poprawiał mu surdut, to mówił jakieś słowa pod nosem.
Rozdarta sosna
Judym spotkał się na dworcu z Joasią. Chłodno ją przyjął. Zwiedzali zakład, walcownię i hutę. Joasia bardzo zakochana. Przedstawia Tomaszowi swoje plany. Chce z nim założyć szpital i pracować. Judym początkowo był zainteresowany, ale nie zgadza się. Chce pracować dla robotników.
Przypomina sobie o swoim pochodzeniu, jest odpowiedzialny za los swojej klasy społecznej. Ma wobec niej „dług przeklęty”. Małżeństwo mogłoby zamienić go w dorobkiewicza.
Dziewczyna płacze, życzy mu szczęścia i idzie w stronę dworca.
Judym chodził bez celu. W pewnym momencie nad brzegiem kopalnianej dziury, w której kiedyś były pokłady i chodniki, dostrzegł sosnę o rozdartym korzeniu. Kładzie się na ziemię i rozmyśla. Ta rozdarta sosna odzwierciedla jego stan, rozpacz Joasi, ich rozerwane losy. Słyszał dokoła siebie płacz, nie wiedział czy to Joasi, czy lochy kopalni płaczą.