Oprac.Tom 1. R.1-5Tom 1. R.6-9Tom 1. R.10-15Tom 1. R.16-21Tom 2. R.1-5Tom 2. R.6-9Tom 2. R.10-14Tom 2. R.15-17Int./CharStanisław WokulskiIgnacy Rzecki
Rozdział VI Lasy, ruiny i czary
Wokulski chodził z Izabelą po lesie i słuchał jej wywodów o drzewach, porównywanych do miast i ludzi, dróg i alejek. Nie wiedział, że jest poetką.
Każde jej słowo było dla niego jak balsam.
Nie chcieli zbierać grzybów, czym narazili się Felci.
Łęcka opowiadała, jak to rok temu byli tutaj na polanie z piknikiem, było jej smutno i myślała, co będzie za rok. On też rok wcześniej był na obozie w Bułgarii i zastanawiał się czy przeżyje, czy jeszcze kiedyś ją zobaczy? Przecież ona go nie znała?
Wokulski prosi, aby odpowiedziała, czy on, kupiec, spoza jej klasy może o niej myśleć, nic więcej?
Izabela kalkulowała. Jeśli powie, że nie, odjedzie jeszcze dziś bez żalu. Izabela odpowiedziała więc, że każdy człowiek może myśleć i on wziął to za dobrą monetę. był szczęśliwy.
Izabela przypomina, iż jest szlachcicem i to może lepszym od innym i nie powinien mieć kompleksów. Na jego nieszczęście – odpowiada – jest też kupcem.
Izabela mówi, że kupcem można być lub nie być.
Wokulski zastanowił się. Wracali do domu, potem całe popołudnie spędzili razem, spacerując po parku i pływając po stawie. Był w siódmym niebie.
Zasławska przypomniała o stryju i ruinach zamku. Poprosiła Wokulskiego o wyjazd w ruiny i wygrawerowanie napisu na wielkim kamieniu.
Kolejnego dnia pojechali tam na piknik. W Zasławiu zobaczyli niskie budynki drewniane i kościół. Uzgodnił z proboszczem pozwolenie na wykucie w skale wiersza ku pamięci kapitana Wokulskiego, którego ksiądz pamięta.
Polecił miejscowego chłopaka Węgiełka, który dawniej zajmował się stolarką, ale mu zakład spłonął. Wokulskiemu spodobał się ten dwudziestokilkuletni młodzieniec i obiecał, że jeśli dobrze wykona robotę, weźmie go do Warszawy i tam zarobi na swój nowy warsztat.
Weszli do ruin zamku z Izabelą, Węgiełek prowadził.
Byli na dziedzińcu zamku. Węgiełek opowiadał legendę o pannie, która leży gdzieś w podziemiach z wielkim skarbem, jakiego świat nie widział. Panna ta śpi, ponieważ ktoś jej wbił złotą szpilkę w głowę. Czeka na odważnego, kto zejdzie w podziemia i wyciągnie szpilkę. To jednak wymaga walki ze straszydłami.
Dziadek Węgiełka znalazł tam ząb wielki jak pięść, od potwora jakiegoś, więc należy się bać. Dwa razy w roku uchylał się kamień w potoku i można było zobaczyć bogactwa z daleka.
Jeden odważny kowal zszedł po naradach z wróżką i nie bał się niczego. Kiedy doszedł do śpiącej panny, wyciągał jej szpilkę, ta przebudziła się i zapytała, dlaczego skazuje ją na cierpienie i ból? Wtedy się dopiero przestraszył kowal i dopadły go potwory. Jeden stracił właśnie ząb a krew kowala jest na skałach.
Wokulski poprosił Węgiełka o zapoznanie się z wierszem. Ten zapomniał sznurka i musiał zejść do furmanów. W tym czasie Izabela przeczytała wiersz Mickiewicza “Na każdym miejscu i o każdej dobie,…” i rozpłakała się, kartka z tekstem wypadła jej z ręki. Wokulski schylił się po nią i ucałował jej dłonie.
Zapytał czy i ona dla niego zbudzi się kiedyś? Odpowiedziała “może”. Był szczęśliwy.
W niedzielę Izabela musiała wyjechać. Spacerowała z Wokulskim i on wyznał jej miłość, cierpienie i niewiedzę, czy ona widzi jego miłość.? Twierdził, iż całe jego życie jest cudem, który prowadził do niej, wykształcenie i majątek, wszystko po to, by być z nią.
Mógł w Paryżu zostać i zajmować się badaniami, zrezygnować z miłości na rzecz sławy, lecz wybrał miłość. Czy da mu szansę? Milczenie wziął za dobrą monetę i prosił, by dała mu znak, gdy będzie mógł liczyć na coś więcej.
Rozmawiał z prezesową o cukrowni i kobietach.
Wyrażała żal z powodu zachowania się i niedojrzałości kobiet, lalek, które muszą uczyć się całe życie, aż rozpoznają wartościowego mężczyznę. Przykładem jest Ewelina ulegająca Starskiemu. Gdyby powiedziała o tym baronowi, ten nie uwierzyłby, tak jest w nią zapatrzony.
A może chodziło też o Izabelę, Wokulski rozważał tę myśl, bowiem wydawało mu się, iż między Izabelą a Starskim doszło po ciemku w drodze powrotnej z pikniku do jakiegoś zbliżenia, lecz nie był pewien tego.
Odwiedził go też baron. Miał wątpliwości czy nie należy chronić narzeczonej przed Starskim, gdyż to intrygant i bałamut. Wokulski odpowiada cynicznie, iż nie można walczyć z naturą. Jeśli kobieta nie musi udawać miłości, wtedy nie musi kokietować wszystkich i jest jasna sytuacja.
Nazajutrz wziął konia i popędził na miejsca, w których był i spacerował z Izabelą. Zastała go tam Wąsowska.
Porównuje go do średniowiecznego trubadura, rycerza wiernego swej damie i żyjącego tylko dla niej. Nie mogłaby z nim być, ponieważ widziała jak kochał inną. Radzi mu zejść na ziemię, bo czasy średniowieczne już minęły i wiedzą o tym nawet dwudziestoletni chłopcy.
Po powrocie z przejażdżki odradził prezesowej budowę cukrowni i oznajmił, że wyjeżdża. Zapraszała go do siebie po powrocie do Warszawy.
Ochocki bardzo żałował wyjazdu Wokulskiego. Ten zapraszał go do siebie w Warszawie, aby mu opowiedzieć o wynalazku lepszym niż balony. Po drodze sprawdził w Zasławiu wykuty napis, zabrał ze sobą Węgiełka i pojechał.
Rozdział VII Pamiętnik starego subiekta
Jest rok 1879.
Cały wrzesień Stanisław spędził w Zasławku.
W listopadzie wrócił z Moskwy, skąd przywiózł ponad 70 tys. rubli. Do sklepu przyszedł jednego dnia Maruszewicz z propozycją pośrednictwa w sprzedaży kamienicy Krzeszowskiej za 90 tys.
Adwokat Wokulskiego twierdził, iż ceny kamienic poszły do góry teraz 90 tys. to za mało.
Krzeszowska wytoczyła proces Stawskiej o kradzież. Rzecki polecał Stawską Wokulskiemu, bardzo chciał ich ze sobą zeswatać. Odwiedzili ją i poinformowali o Ludwiku. Dwa lata wcześniej był w Nowym Yorku, potem w Londynie pod przybranym nazwiskiem, gdzie chorował. Za kilka tygodni Wokulski będzie miał szersze dane.
Rozmawiali o lokatorach, Maruszewiczu, studentach i Krzeszowskiej. Ona podglądała ich przez lornetkę teatralną, podobnie Maruszewicz.
Kolejnego dnia dostali anonimowy list z oskarżeniami o rozpustę Wirskiego, Rzeckiego i Wokulskiego ze Stawską.
List ten napisała prawdopodobnie Krzeszowska, bo zachęcała do sprzedania kamienicy, jak tylko znajdzie się kupiec i wyjazdu za granicę.
Przybyły wkrótce adwokat oświadczył, iż jest pewien Litwin, który chciałby kupić kamienicę za 80 tys. Rozszyfrował go Wokulski. Owym Litwinem była baronowa. Kazał jej przekazać, iż cena wynosi 100 tys. a po Nowym Roku wzrośnie, więc niech się Krzeszowska decyduje.
Któregoś dnia Rzecki ze Szprotem i Węgrowiczem pili piwo. Szprot wygadał się, że Wokulski sprzedaje sklep, czym zaskoczył Rzeckiego. Podejrzewał, że ma to związek z ożenkiem z Łęcką, mimo że raz dostał kosza od Izabeli.
Ignacy bardzo się zdenerwował. Chciał wyzwać Szprota na pojedynek, ale ten się nie zgodził. Potem spytał Wokulskiego czy to prawda, ten odpowiadał mu, że nawet jeśli, to co w tym złego? Rzecki poszedł do piwiarni przeprosić Szprota.
Rozdział VIII Pamiętnik starego subiekta
Rzecki odwiedzał Stawską.
Potwierdził, że Wokulski chce sprzedać kamienicę i sklep, bo ponoć ma się żenić. Helunia, córka Stawskiej, polubiła naukę liter, ponieważ oświetlane nocą okna układają się w litery. Misiewiczowa, matka Stawskiej, wypowiadała się na temat Wokulskiego, że jest bardzo pięknym mężczyzną.
Krzeszowska wynajęła Stawską do pomocy przy porządkowaniu domu przed powrotem jej męża. Stracił on bowiem wszelkie źródła utrzymania i teraz musi do niej wrócić. Krzeszowska pozwalała zabierać do siebie Helunię, która świetnie się bawiła u Krzeszowskiej. Spodobała jej się duża lalka, która po naciśnięciu pod brzuchem rusza oczyma i woła “mama”. Od tej pory mówi o niej nawet przez sen. Krzeszowska dopytywała Helę o Wokulskiego.
W tym czasie Krzeszowska zdecydowała się na kupno kamienicy za 100 tys. i podpisała u adwokata akt.
Następne dni to zamieszanie lokatorów, którzy przybiegali do sklepu Wokulskiego ze skargami na Krzeszowską. Rzecki tłumaczył, iż to już nie jest problem Wokulskiego.
Krzeszowska wszystkim podniosła czynsze, Wirskiemu, Stawskiej i praczkom wymówiła z Nowym Rokiem.
Dnia 23.12.1878 roku do sklepu przyszła Stawska celem zakupu lalki dla Heli, podobnej do tej, którą uwielbiała w domu Krzeszowskiej. Jakiś czas później podpatrując przez okno Maruszewicz i Krzeszowska odkryli, że Stawska ma lalkę, a pech chciał, że właśnie zginęła jej własna lalka.
Krzeszowska urządziła awanturę Stawskiej i wezwała rewirowego. Oskarżyła ją o kradzież i oddała sprawę do sądu.
Rzecki powiedział o tym wszystkim Wokulskiemu a sam dowiedział się od Wirskiego, którego Stach zatrudnił w spółce do handlu z cesarstwem.
Rzecki a później Wokulski przybyli do Stawskiej, aby ją pocieszyć i zaproponować pomoc prawnika. Będą czekać na rozprawę, następnie oskarżą Krzeszowską o oszczerstwo i będą dążyć do jej skazania.
Tymczasem Stawska dostanie 75 rubli miesięcznie jako kasjerka w sklepie, który przeszedł na Wokulskiego, chodziło o sklep Milerowej.
Rzecki pisze o polityce i wojnie Anglii w Afganistanie.
W 1879 roku Anglicy weszli do Kabulu. Z piechotą węgierską nie poradziliby sobie tak łatwo – przechwala się Rzecki.
Wokulski ma już dosyć spółki do handlu z cesarstwem, ponieważ daje arystokracji 7% półrocznego zarobku a oni narzekają. Chcą oszczędności i obniżenia pensji pracownikom spółki. Z kolei pracownicy narzekają na Wokulskiego, że za mało zarabiają, wszędzie intrygują i puszczają plotki.
Odbyła się rozprawa Krzeszowskiej.
Najpierw policzyła się ze studentami, Maleskim i Patkiewiczem, którzy omdlewali, przewracali oczami, ruszali uszami, aby rozbawić tłum. Wyzywali też Krzeszowską i jej adwokata.
Skończyło się na tym, iż sędzia zasądził spłatę czynszu studentom i nakazał wyprowadzić się do dnia 8 lutego.
Potem rozpoczęła się rozprawa przeciwko Stawskiej. Zadecydowały zeznania Wokulskiego.
Lalka Krzeszowskiej była kupiona u Lessera, lalki Wokulskiego sprowadzane były w częściach, dlatego poprosił sędziego, by ten odpruł głowę lalce. Była tam metka z napisem “Mincel i Wokulski”.
Sędzia pogratulował Stawskiej i całkowicie oczyścił ją z podejrzeń. Mogła oskarżyć Krzeszowską teraz o potwarz. Służąca pod groźbą kary zeznała, iż głowa lalki baronowej rozbiła się i leży na strychu. W całej sprawie rolę podglądacza, który pierwszy twierdził, że Stawska jest złodziejką, odegrał Maruszewicz. Wokulski nazwał go podlecem.
Rozdział IX Pamiętnik starego subiekta
Rzecki rozpisuje się o niesprawiedliwości na świecie.
To dobrze, że są ludzie uczciwi i pomogli Stawskiej, ale nie zawsze tak sprawy się kończą. Zapisuje też w pamiętniku proroctwa: Stawska wyjdzie za mąż za Wokulskiego, Wokulski wyrzeknie się Łęckiej, mały Lulu zostanie cesarzem Francji i pod imieniem Napoleon IV „zbije Niemców na bryndzę i zrobi porządek na świecie”.
O tym, że Szlangbaum kupuje sklep Wokulskiego, Rzecki dowiedział się w knajpie od Szprota i Węgrowicza.
Załamany wrócił do domu niepewny swej przyszłości. Szedł do Wokulskiego, ale Szuman od niego wychodził i radził do niego nie iść. Od Szumana dowiedział się, iż Wokulski zapisał mu w testamencie 20 tys. rubli i w związku z tym nie musi martwić się o przyszłość, zresztą znajdzie pracę w spółce.
Doktor opowiadał przebieg i zachowanie na balu Łęckiej. Adoracja Wokulskiego sprawiła, iż konkurenci znów przypomnieli sobie o Izabeli i ją kokietują, mówią czułe słówka i uśmiechają się do niej. Ona z kolei świetnie gra przed Wokulskim i obdarowuje go uśmiechami, aby trzymać przy sobie.
Już był moment, kiedy Wokulski na balu chciał ją zostawić i zmusić do myślenia, ale gdy do niej szedł, uścisnęła go za rękę, powiedziała kilka miłych słówek i zmiękł.
Kolejnego dnia Szuman powiedział w sklepie Rzeckiemu o zaproszeniu od księcia na bal. Łęcka dostała i wszyscy dostali już dawno, ale Wokulski jeszcze nie dostał i jest załamany. Lekarz twierdzi, iż arystokracja bawi się kosztem Stacha, bo książę zaprosi go, lecz pobawi się z nim najpierw jak z psem, pokazując i chowając mięso. Robią wszystko, aby go wytresować.
Rzeczywiście Wokulski przyszedł do sklepu zapytać Rzeckiego o list od księcia. Nie było.
Wprosił się do niego na herbatę. Rozmawiali o Żydach i Stanisław potwierdził sprzedaż sklepu Szlangbaumowi. Uspokajał też Rzeckiego przed obawami co do przejęcia wszystkiego handlu przez Żydów. Umawiają się też następnego dnia na odwiedziny u Stawskiej.
Rzecki wysyła liścik z informacją o tym i paczką zabawek dla Heli. Kiedy przyszedł po Wokulskiego, okazało się, iż wcześniej był Łęcki z zaproszeniem na bal dla Stanisława. Mimo wszystko Wokulski poszedł do Stawskiej. Uroczo spędzili czas. W środku kolacji był mały zgrzyt, bo Misiewiczowa przeczytała w “Kurierze” o balu u księcia.
Kiedy wyszli, Wokulski odwiózł Rzeckiego do domu a sam pojechał dalej. Ignacy szpiegował go i znalazł pod domem księcia. Stach stał tam i wpatrywał się w okna.
Rzecki rozmawiał z Misiewiczową o tym, aby zeswatać Wokulskiego z Heleną Stawską. Udało się o tyle, że Wokulski często odwiedzał Stawską w domu, przesiadywał do północy i opowiadał o swoim życiu. Ona najwyraźniej też się w nim zadurzyła.
Napotkany Wirski opowiada Rzeckiemu, jak Krzeszowska mdlała podczas wyrzucania studentów z kamienicy (Maleski, Patkiewicz). Gdy przyszła policja, udawali, że nie mają klucza od drzwi. Wezwano ślusarza. Następnie studenci przez okna wyrzucali swoje rzeczy i zjeżdżali na linie z zaczepionym na końcu krzesłem. Obserwowała to baronowa, która mdlała, a cucił ją Patkiewicz jako student medycyny.
Krzeszowska była też u Stawskiej, aby prosić o przebaczenie – uzyskała je i także przebaczenie Wokulskiego.
Rzecki dodaje, iż mały Napoleonek poszedł na wojnę jako ochotnik, Anglicy walczyli z Zulusami.
Streszczenie
Oprac.Tom 1. R.1-5Tom 1. R.6-9Tom 1. R.10-15Tom 1. R.16-21Tom 2. R.1-5Tom 2. R.6-9Tom 2. R.10-14Tom 2. R.15-17Int./CharStanisław WokulskiIgnacy Rzecki