Oprac.Część 1Część 2Część 3Część 4Część 5Część 6Część 7Część 8Część 9Część 10Interp./Char.
UWAGA! W „Zdążyć przed Panem Bogiem” nie ma podziału na rozdziały. Tutaj za tytuły posłużyły pierwsze zdania początków wydzielonych rozmów.
Nosiłeś tego dnia…
Rozpoczyna się od stwierdzenia Edelmana, iż chodził w kwietniu w czerwonym swetrze z angory. Miał też pasy na krzyż i na nich rewolwery. Powstanie rozpoczęło się 19.IV.1944 r. Marek obudził się pod wpływem strzałów. Ponieważ były dalekie, jeszcze nie wstawał. Ubrał się przed dwunastą. Rozmawiał z chłopakiem, który przyniósł broń z aryjskiej strony. Martwił się, że nie zobaczy już córki. Ukrył ją w klasztorze w Zamościu. Edelman odnalazł ją po wojnie, o co go prosił.
Kilka godzin później wojsko niemieckie podeszło pod bramę fabryczną. Ponieważ była zaminowana, wielu żołnierzy niemieckich zginęło. Ustawieni tyralierą zaczęli zdobywać potem getto. Naprzeciwko był oddział żydowski (100 żołnierzy kontra 40 powstańców). W pewnym momencie wysłali do nich parlamentariuszy, aby Żydzi poddali się w zamian za przewiezienie ich do innego obozu. Krall pytała o datę powstania. Wyznaczyli ją Niemcy, gdyż tego dnia mieli rozpocząć likwidację getta. Było ono otoczone wojskiem. Powstańcy dowiedzieli się o tym z aryjskiej strony. Anielewicz przybył do getta z Zagłębia, był bardzo głodny i chciał zostać komendantem. Cały sztab to pięciu młodzieńców, którzy razem liczyli 105 lat. Anielewicz nie miał żadnego doświadczenia, nigdy też nie widział ładowania ludzi na Umschlagplatzu.
Kolejnego dnia po wybuchu powstania był już zupełnie innym człowiekiem, ponieważ widział Niemców palących jednego chłopaka. Co to jest jeden spalony chłopak w porównaniu z 400 tys. spalonych. Powtarzał wtedy „Zginiemy wszyscy”. Edelman podejrzewa, iż Anielewicz cały czas wierzył w zwycięstwo i jakąś pomoc z zewnątrz. Ósmego maja na ulicy Miłej zastrzelił swoją dziewczynę Mirę, potem siebie. Wielu popełniło wówczas samobójstwo. Jedna z dziewczyn Ruth strzelała do siebie siedem razy zanim trafiła, zmarnowała przez to 6 kul. Marek miał 40 ludzi i uważał, że nie należy dokonać samobójstwa. Był spokojny i nie denerwował się wtedy, bo wiedział, że nic gorszego od śmierci nie może ich spotkać. Aktualnie- podczas wywiadu- jest lekarzem i tego typu decyzje musi podejmować często, lecz chodzi o życie, a nie o śmierć.
Widzieli za murem wesołe miasteczko z karuzelą. Bali się, iż nikt na świecie nie dowie się o ich śmierci. Kiedy był gońcem w szpitalu, ratował ludzi z Umschlagplatzu. Kiedyś uratował Zosię, łączniczkę, ratował ją kilkakrotnie. Niemcy rozdali numerki życia, kto dostał numerek, ten przeżył. Wówczas każdy w getcie chciał mieć taki numerek. Wkrótce jednak przyszli i po posiadaczy numerków.
Pewnego dnia Niemcy ogłosili rozdawanie chleba dla wszystkich chętnych do pracy, po 3 kg i marmoladę. Ochotnicy jechali do Treblinki na spalenie. Dziennie dwa transporty odprawiano, a ludzie brali chleb i jechali. Organizacja posłała w 1942 roku kolegę Zygmunta z kolejarzami z dworca Gdańskiego. W Sokołowie powiedziano mu, iż linia rozdwaja się. Jedna z bocznic prowadzi do Treblinki, skąd nikt nie wraca, nie ma też dostaw żywności w tamtą stronę.
Akcja palenia Żydów trwała od 22.07- 8.09.1942 roku, 6 tygodni i Edelman odprowadził na Umschlagplatz 400 tys. ludzi. W jednym ze szpitali założonym w szkole pielęgniarka na ostatnim piętrze podała dzieciom truciznę przed przejściem Niemców. Uznano ją za bohaterkę, ponieważ uratowała te dzieci przed komorą gazową. Pielęgniarki miały truciznę tylko dla swojej rodziny. Ta jedna oddała swój cyjanek obcym dzieciom.
Oprac.Część 1Część 2Część 3Część 4Część 5Część 6Część 7Część 8Część 9Część 10Interp./Char.