Oprac.Części 1-2Części 3-5Część 6Interp./Char.Plan
CZĘŚĆ SZÓSTA
I
Rodion nie był na pogrzebie Katarzyny. Wałęsał się po mieście i rozmyślał, co ma zrobić? Myślał przez cały czas o Porfirym i Swidrygajłowie, który dotrzymał obietnicy zajęcia się pogrzebem Ktarzyny i umieszczeniem jej dzieci sierocińcu. Rozchorowała się pani Pulcheria z tęsknoty za synem, którego nie mogli zastać w domu. O tych odwiedzinach opowiedział Dymitr. Podobnie o tajemniczym liście, który dostała Dunia. Gdy chciał wyjść z domu, odwiedził go śledczy Porfiry Pietrowicz.
II
Rozmowa z Porfirym była długa i męcząca dla Rodiona. Śledczy analizował możliwości Mikołki jako zabójcy, mówił też o innych potencjalnych mordercach. Malarza wykluczył z kręgu podejrzanych. Doszedł do wniosku, iż ten uczciwy człowiek przyznał się z powodów religijnych, aby odpokutować za winy. Nie mógł jednak zabić Alony i Lizawiety. Na pytanie bezpośrednie Radkolnikowa, „kto jest zabójcą?” – Porfiry wskazał Rodiona i dał mu dwa dni na przyznanie się do winy. Nie mógł postawić mu otwartych zarzutów, ponieważ nie miał dowodów. To była tylko hipoteza wynikająca z analizy wydarzeń, ale śledczy miał drobiazg wskazujący na zbrodniarza, jakim był Rodia. Chłopak nie przyznał się, a nawet zauważył, iż domysły i poszlaki to nie są żadne dowody. Po rozmowie obaj wyszli z pokoju.
III
Rodion udał się na spotkanie ze Swidrygajłowem. Doszło do niego w traktierni (kawiarenka). Raskolnikow ostrzegł wdowca, iż zabije go, gdy tylko spróbuje wyrządzić jakąkolwiek krzywdę Duni. Nie bał się o swój los i fakt, że Swidrygajłow może donieść na niego na policję wszystko to, co podsłuchał w momencie gdy Rodion zwierzał się Soni. Gdy młodzieniec chciał opuścić lokal, gdyż wdowiec zwierzył się, iż przybył do miasta, aby oddać się rozpuście, Swidrygajłow zatrzymał go. Ropozczął opowieść o swoim życiu i dziewczynie, która chciała go ratować – o Duni. Został, aby tego wysłuchać.
IV
Swidrygajłow powiedział starszej od siebie żonie Marfie, że nie może być jej wierny. Ustalił z żoną, iż będzie ją informować w przypadku, gdy się zakocha w innej kobiecie. Wtedy pojawiła się w ich domu Dunia. Marfa miała w końcu przyjaciółkę, której zwierzała się z mężowskich zdrad. Opowiedział prawdę o posądzeniu Marfy i roli Duni w jego życiu. Wyuzdany wdowiec kończył swoją opowieść w momencie, gdy miał ożenić się z jakąś szesnastoletnią panienką. Dla ich rodziców partia ze Swidrygajłowem to prawdziwa okazja pozbycia się córki. Rodion nie mógł tego słuchać i opuścił towarzystwo wdowca. Ten z kolei również wstał i wyszedł.
V
Rodion wrócił jednak do Swidrygajłowa, dogonił go na ulicy i powiedział całą prawdę, że podejrzewa go o niecne zamiary wobec Duni i zagroził mu. Potem towarzyszył mu w drodze do domu, ponieważ zmierzał do mieszkania Soni. W drodze pokłócili się o to, że wdowiec podsłuchiwał rozmowę. Swidrygajłow zaskoczył go propozycją dania mu pieniędzy, aby mógł uciec do Ameryki. Tę propozycję odrzucił. Domyślał się być może, że mężczyzna chce się go pozbyć z kraju, aby dotrzeć do Duni. W drodze do domu Swidrygajłow wynajął dorożkę, ale Rodia do niej nie wsiadł. Szedł na most, a w tym czasie wdowiec wysiadł z dorożki i szedł za nim. Raskolnikow zamyślił się i nawet nie zauważył idącej naprzeciwko Duni. Minęli się, ale Dunia szła na spotkanie z Arkadiuszem Swidrygajłowem, który wcześniej zaprosił ją na spotkanie w ważnej sprawie. Gdy zniknęli z pola zasięgu, jej były pracodawca i niedoszły kochanek powiedział Duni o podwójnym morderstwie brata. Podsłuchał te fakty wprost z ust jej brata i może je potwierdzić Sonia. Szli do jego mieszkania.
Gdy znaleźli się na miejscu, Swidrygajłow zaprowadził ją do swego mieszkania i pokazał drzwi, pod którymi podsłuchiwał Sonię i Rodiona. Oświadczył też, że rozmowa z Sonią nie jest możliwa, gdyż jej nie będzie tego dnia w pokoju. Dunia zrozumiała, iż to był podstęp, aby ją zdobyć i posiąść. Swidrygajłow nie ukrywał zamiarów. Uległość Duni miała być gwarancją, że Arkadiusz nie zadenuncjuje Rodiona na policji. W zachowaniu Awdotii upatrywał pomyślność losów jej całej rodziny. W końcu doszło do tego, iż stali naprzeciwko siebie w odległości ramion. Zaborczy i obsesyjnie zakochany wdowiec zamknął pokój na klucz a w dowód swoich zamiarów i uczciwości pokazał Duni, a potem podał pistolet. Poprosił, że jeśli nie czuje nic do niego, to niech strzeli. Zbliżał się do niej i ona nie wytrzymała, strzeliła. Trafiła w ścianę. Zachęcał, aby lepiej wycelowała i ona strzeliła raz jeszcze, ale pistolet zaciął się. Rzuciła go więc na podłogę. Wówczas Swidrygajłow rzucił Siena nią i ją objął. Wyznał swoją miłość i zapytał, czy ona nie czuje do niego żadnego uczucia. Gdy zaprzeczyła, dał jej klucz, aby odeszła z pokoju i jego życia. Wziąwszy ze sobą pistolet z dwoma nabojami Arkadiusz wyszedł z mieszkania.
VI
Swidrygajłow dobrze bawił się w knajpie, a potem wrócił do domu i wszedł do pokoju Soni. Ofiarował jej trzy tysiące rubli w obligacjach i zalecał, aby powierzyła zarządzanie tym majątkiem Dymitrowi Razuimchinowi. Potem poszedł do swojej szesnastoletniej narzeczonej i dał jej piętnaście tysięcy rubli. Wrócił do domu, gdzie zajął się pomocą dla małej dziewczynki. Kolejnego dnia poszedł w kierunku Małej Newy. Gdy wreszcie znalazł się na miejscu, wyjął broń, z którego strzelała do niego Dunia i strzelił sobie w głowę, zabijając się na miejscu. Byli przy tym obecni zupełnie obcy ludzie.
VII
Tego dnia, gdy Swidrygajłow popełnił samobójstwo, Rodion odwiedził matkę. Nie powiedział jej prawdy, a tylko kłamał, że musi wyjechać na długo. Razem z nią płakał i pożegnali się. Po powrocie do pokoju zastał w nim Dunię. Ona już wszystko wiedziała, mówiły o tym jej oczy. Rodion przyznał się do wcześniejszych myśli samobójczych. Obiecał Duni przyznanie się do tego, co zrobił. Zabił z miłości do ludzi – twierdził, chciał zmienić świat i nie okazywał żalu.
VIII
Rodion odwiedził Sonię. Dała mu cyprysowy krzyżyk i poszła wraz z nim do cyrkułu (komisariatu). Przed wejściem tam odganiał ją i prosił, aby odeszła, lecz ona nie posłuchała. Nadal nie okazywał skruchy, martwił się tylko o męczące przesłuchania, podczas których policjanci będą zadawać mu dziesiątki głupich pytań. Chciał też przyznać się do winy przed swoim znajomych porucznikiem Prochem a nie przed Porfirym. Na posterunku przywitał go porucznik Proch, który poinformował go o samobójstwie Swidrygajłowa. Rodion wyszedł z posterunku. Czekała na niego Sonia i popatrzyła w taki sposób, że Raskolnikow nie miał wątpliwości, co powinien zrobić. Wrócił zatem i przyznał się przed policjantem do zbrodni na Alonie i Lizawiecie.
EPILOG
I
Akcja przenosi się do miejscowości na Syberii, w której już od dziewięciu miesięcy Rodion odbywa karę katorgi. Jego proces był krótki, ponieważ ze szczegółami opowiedział sędziom, jak przebiegały wydarzenia pamiętnego wieczoru. Skazano go na osiem lat katorgi drugiej kategorii (lżejszej). Wyrok był niski z kilku powodów. Pierwszym było uzasadnienie wyroku, że zbrodnia została dokonana w okresie chwilowego obłąkania. Zdaniem sądu chopak dokonał zbrodni dla samej zbrodni, a nie dla zysku. Ukradł lichwiarce ponad trzysta rubli a majątek ten porzucił, w ogóle do niego nie zaglądając. Drugim ważnym argumentem w procesie stały się zeznania i przyznanie się do winy Rodiona oraz zeznania świadków. Gospodyni i doktor Zosimow twierdzili, iż cierpiał na hipochondrię. Dodatkowo Raskolnikow miał dobrą reputację, ponieważ okazało się, iż będąc na studiach za ostatnie pieniądze utrzymywał i leczył chorego na gruźlicę kolegę. Gdy ów zmarł, zaopiekował się także jego ojcem, opłacając szpital, a później pogrzeb.
Gdy Rodion udał się na zesłanie, pojechała z nim Sonia. To ona utrzymywała kontakty z Dunią i opowiadała o wszystkim Raskolnikowi. Także o cichym małżeństwie Duni i Dymitra. Niewiele go obchodził cały świat. Nawet informacja o śmierci matki nie wywarła na nim wrażenia. Zamknął się w sobie i nie rozmawiał z innymi więźniami. Stawał się coraz bledszy. Tak zachował się przez półtora roku.
II
Któregoś zimowego dnia zachorował i dostał się do szpitala. Przeżywał tam wielki ból swojej dumy i godności. Żałował, że w taki głupi sposób zaprzepaścił swoje życie. Nie żałował zabójstwa kobiet, ale tego, iż miał słabą psychikę i przyznał się do popełnionego czynu. Odnosił się arogancko do Soni. Wreszcie przestała go odwiedzać, ponieważ sama ciężko zachorowała. Dopiero w Wielkim Tygodniu stał się cud. Gdy do niego przyszła, rzucił się jej do nóg i gorzko zapłakał. Przyznawał się do miłości do niej i ona tak to odebrała. To wszystko zmieniało. Z dnia na dzień na ich twarzach zagościło szczęście. Raskolnikow chyba zrozumiał jednak, co zrobił i jaką rolę w jego życiu odegrała Sonia. Planowali wspólną przyszłość. Jego współwięźniowie zaczęli na niego patrzeć inaczej, bardziej życzliwie. Sonia podarowała mu Ewangelię i zaczął ją czytać.
Oprac.Części 1-2Części 3-5Część 6Interp./Char.Plan