Oprac.Słoneczne dniW burzy i we mgleW służbie Małego SabotażuDywersjaPod ArsenałemCelestynówWielka graPlanMini
Kamienie na szaniec: W służbie Małego Sabotażu
W czerwcu 1942 r. Zośka i Radlewicz zorganizowali akcję łączności z rządem emigracyjnym. Zdobyto niechętnie czytany “Nowy Kurier Warszawski” w ilości 1000 sztuk i umieszczono na stronach znak Polski Walczącej oraz życzenia dla Władysława Sikorskiego, wodza naczelnego i Władysława Raczkiewicza, prezydenta. Następnie sprzedawano te gazety w mieście. Rudy w tym czasie kończył szkołę Wawelberga i był w świetnej formie. Dużo czytał i zajmował się nauką. Jednego razu w 1941 r. Jacek nocą zrywał plakaty niemieckie i został złapany, a później wieziony na Pawiak i do Oświęcimia. Zośka bardzo to przeżywał. Próbował wydobyć Jacka z Pawiaka i potem z Oświęcimia, ale na próżno. Podobnie pierwszy raz Jędrek zorganizował akcję zdobycia flagi czerwonego krzyża.
Kiedy z Marianem próbowali ją zerwać, wartownik zauważył ich, a potem odnalazł numerek roweru. Chłopcy pobiegli później do Irki, właścicielki roweru i tam przyszła po nich policja. Zagrożonym udało się uciec z mieszkania, ale Irka przesiedziała kilka miesięcy na Pawiaku. Jędrek dostał później reprymendę od Zośki. W liście Zośka go ganił za brak odpowiedzialności i akcję przeciwko czerwonemu krzyżowi, z którym nie walczą. Z drugiej strony też chwali go za odwagę. Największą aferą “Wawra” i Alka była sprawa pomnika Kopernika, pod którym widniał napis: Mikołajowi Kopernikowi – rodacy. Niemcy zamienili ten napis na nieniemiecki o tej samej treści. Na tydzień przed rocznicą urodzin astronoma.
Alek wszedł nocą na jego pomnik, odkręcił śruby i zdjął mosiężną tablicę. Ta spadła z łoskotem, a chłopak rzucił się do ucieczki. Nikt go jednak nie gonił, więc wrócił i z trudem, po śniegu przeciągnął płytę na sporą odległość, aby kolejnego dnia koledzy wywieźli ją dalej na sankach. Kolejne dni wykazały, iż Polacy potraktowali ten incydent jako zarzut wobec Niemców rozkradających polski dorobek kulturalny. Z kolei gubernator Fischer nakazał w odwecie zlikwidować pomnik Kilińskiego. Alkowi udało się odkupić szablę Kilińskiego z tego pomnika, całego pomnika nie udało mu się odkupić. Szedł za wiezionym pomnikiem, aż doszedł do Muzeum Narodowego. Kolejnego dnia farbą namalował na ścianie muzeum: “Ludu Warszawy – jam tu! Jan Kiliński”. W miejscu pomnika chciał postawić później makietę, ale Zośka nie wyraził na to zgody. Kiedy Alek wrócił na miejsce pomnika Kopernika z aparatem, chciał zrobić zdjęcie. Złapał go żandarm i zabrał mu aparat, następnie do jego domu wpadło gestapo. Jego matka miała ze sobą nielegalną gazetkę, dlatego została aresztowana i później wywieziona do obozu. Alek miał wyrzuty sumienia z tego powodu. Wyjechał na jakiś czas z przydomkiem “Kopernicki” do narzeczonej, Basi mieszkającej w Olesinku koło Góry Kalwarii. Podczas jednodniowej wizyty w Warszawie na zaproszenie Rudego zamalował farbą wiele tabliczek z napisem Adolf Hitler Platz i dokonał wielu innych podobnych sabotaży z malowaniem kotwic Polski walczącej na drzwiach niemieckiego domu wypoczynkowego.

To “Wawr” i Zośka propagowali kotwicę PW – Polska Walczy, aby przytłoczyć znaki hitlerowskie. Rudy zajmował się technicznymi ulepszeniami różnych działań, wymyślił sławne stemple z trupią czaszką i “wieczne pióro”, które mieściło się pod marynarką, a można nim było pisać na murach różne napisy na wysokości kilku metrów bez maczania w farbie. Zośka był mistrzem w rysowaniu kotwic, aż nawet nadano mu przezwisko: Kotwicki. Którejś nocy Rudy z kolegami mieli pomalować kotwicę na pomniku Lotnika na placu Unii Lubelskiej. Pogasili lampy, ale kiedy miał malować kotwicę, pojawił się mistrz od zapalania i gaszenia lamp. Zdziwiony ciemnościami zaczął zapalać lampy. Mimo niebezpieczeństwa i bliskości żandarmów, Rudy wykonał pracę i zbiegł. Kiedy Zośka został komendantem hufca Szarych Szeregów, zorganizował ćwiczenia całego oddziału, a było tam około 100 osób. Zośka zorganizował te manewry precyzyjnie. Oddziały wychodziły do zadań piątkami i wszyscy musieli wykonywać jakieś ćwiczenia.
Niejednokrotnie sytuacje ich zaskakiwały i musieli pokonać przeciwności losu. Wieczorem wszystkie piątki znalazły się w lesie przed wielką polaną i ujawnili się na rozkaz Zośki. Po raz pierwszy od trzech lat działalności i okupacji mogli siebie zobaczyć w tak dużej grupie. Rudy odczytał rozkaz komendanta Kotwickiego, czyli Zośki. Były tam słowa zachęcające do postaw patriotycznych i odwagi w walce przeciwko najeźdźcy. Praca ta nie idzie na marne, mimo że nie mają broni w ręku, ponieważ uczą się walczyć i hartować swojego ducha, wyrabiają swój charakter. Rozkaz zwracał także uwagę na potrzeby przyszłego życia w wolnym kraju, który będzie potrzebował dobrych obywateli. Czas zakończenia wojny zdaniem komendanta już się zbliżał. Zośka i Rudy wrócili potem do miasta, odwiedzili Halę, koleżankę siostry Zośki. Miała dla nich zawsze gorącą herbatę z prawdziwym cukrem. Podobała się też im obu.
Podstrony
W służbie… cz. 1W służbie… cz. 2
Streszczenie
Oprac.Słoneczne dniW burzy i we mgleW służbie Małego SabotażuDywersjaPod ArsenałemCelestynówWielka graPlanMini
Świetne😊