Oprac.Tom 1 Roz. 1-7Tom 1 Roz. 8-14Tom 1 Roz. 15-26Tom 2 Roz. 1-10Tom 2 Roz. 11-21Tom 2 Roz. 22-32Tom 2 Roz. 33-40Tom 3 Roz. 1-10Tom 3 Roz. 11-19Tom 3 Roz. 20-30Interp./Char.Kmicic i Oleńka
Tom III
ROZDZIAŁ I
Karol Gustaw pragnął zdobyć i utrzymać bogate miasta Prus Królewskich. Nie był w stanie zabezpieczyć całej Rzeczpospolitej. Kiedy pod Malborkiem nic mu nie wychodziło z oblężenia, ruszył na Jana Kazimierza i chciał go dopaść gdziekolwiek. Po drodze niszczył grupy szlacheckie, wieszał ludzi, palił ziemię ogniem i mieczem. Wittenberg odradzał mu pochód, ale Karol był uparty. Wkrótce poznał smak klęski, gdyż cały naród powstał przeciwko niemu i lud bił Szwedów gdzie popadnie. Załogi miast były w rękach Szwedów, pozostała część kraju już się od nich wyzwoliła.
Karol ścigał Stefana Czarnieckiego, ale nie była to łatwa sprawa. Ten prowadził wojnę podjazdową i zjawiał się, to znów znikał, a zawsze pozostawiał za sobą śmierć. Dopadł go w końcu pod Gołębiem, niedaleko ujścia Wieprza do Wisły. Wołodyjowski i parę innych zaciężnych chorągwi dobrze walczyło i nacięło wroga, ale gdy nadeszły główne siły Karolem, obraz bitwy się zmienił. Nie dołączyły do Czarnieckiego pułki stacjonujące na odpoczynku, więc ogłosił odwrót. Karol bardzo się cieszył ze zwycięstwa, chociaż wiele łupów nie zdobył, parę pustych wozów i worki z obrokiem dla koni. Po kilkunastu godzinach odpoczynku do kwatery Karola przybył Aszemberg, zameldował o stratach dwóch pułków. Wyciął je Czarniecki, o którym mówiono, że pobity. Karol nie chciał wierzyć, a jednak pod Krasiczynem Czarniecki znów był górą. Aszemberg powiedział, iż widział około 4 tys. wojska. Długo zastanawiał się nad kolejami tej wyprawy. Kazał mówić, że to chłopskie grupy rozbiły owe pułki i nakazał dalszy pochód.
ROZDZIAŁ II
W Lublinie król szwedzki dowiedział się o klęsce Bogusława i pochodzie Sapiehy. Ruszył jednak na Zamość. Gdyby udało mu się tę twierdzę zdobyć, mógłby przechylić szalę zwycięstwa w całej wojnie na swoją stronę. Królowi szwedzkiemu doradzał Jan Sapieha, aby komplementami zjednał sobie Zamoyskiego, bo to człowiek, któremu pieniądze i zaszczyty są za nic.
Do Zamościa zjechały dwie chorągwie laudańska i Szemberkowa, najwięcej ucierpiały pod Gołębiem. Przyjaciele witali księżnę Gryzeldę. Pod komendą jej męża, Jeremiego Wiśniowieckiego, kiedyś walczyli. Rozmawiali z Zamoyskim i ucztowali, a podjazdy przynosiły wiadomości, że Szwedzi codziennie przybliżają się do miasta. Szykowano się więc do obrony. Któregoś dnia z wałów zobaczono łuny palącego się niedaleko Szczebrzeszyna.
ROZDZIAŁ III
Wołodyjowski wrócił z podjazdem i jeńcami. Potwierdził, iż Karol jest w Szczebrzeszynie. Zamoyski obchodził mury ubrany w zbroję i ufny w siły swoich murów. Wreszcie pojawili się Szwedzi. Zdaniem Wołodyjowskiego było 10 tys. jazdy i 8 tys. piechoty. Karol Gustaw przysłał posła, ale że był nim Polak, Zamoyski pogonił zdrajcę i nie rozmawiał z nim. Kazał sobie przysłać Szweda. Pojawił się Forgell. Twierdził, że król przybył w odwiedziny. Chce także zostawić w Zamościu swoją załogę, a sam udać się w poszukiwaniu Jana Kazimierza. Przez niego to bowiem całe zamieszanie w kraju.
Starosta odpowiedział, że Zamość jest jego tak jak Karola Sztokholm i Janowi przysięgał, a nie Szwedom. Kiedy Forgell zapowiedział, że Karol oddaje całą Lubelszczyznę Sobiepanowi, wówczas ten darował królowi szwedzkiemu Niderlandy.
Poseł odjechał z niczym. Rozpoczęła się kanonada armatnia, ale Zamoyski nie był dłużny. Wołodyjowski chciał ruszyć za mury z wycieczką, ale starosta nie pozwalał.
Przez kilka dni trwał ostrzał, a potem znów wysłano Forgella. Zamoyski powiedział, iż przez cały ataku Szwedzi zabili na rynku świnię. Niech starają się tak dalej, może zabiją kolejną. Po naradzie wojennej Karol postanowił iść dalej, zaniechać oblężenia. Wyszły za Szwedami chorągwie z Wołodyjowskim.
ROZDZIAŁ IV
Wojska szwedzkie szły na południe ścigając Jana Kazimierza. Przedstawiały żałosny widok tej wiosny. Pojawił się w ślad za nimi pan Czarniecki i nie dawał im odetchnąć. Polskie chorągwie w obozie szwedzkim wymawiały posłuszeństwo i przechodziły na polską stronę. Pan Zbrożek i Kaliński pobili nieco jazdy i piechoty szwedzkiej i uciekli.
Pozostał jeszcze Jan Sapieha przy Szwedach. Wittenberg prosił, aby król wycofał się z wojskiem do Warszawy. Zatrzymał się w Jarosławiu i wysłał podjazd 1000 osób z Kannebergiem na wschód przez San. Za lasem w Wielkich Oczach nie spotkali nikogo i to wydało się dziwne. Jechali dalej i napotkali niewielkiego jeźdźca, za nim podążyli. Potem pojawili się inni. Żołnierze prosili o wycofanie wojska, ale Kanneberg nie chciał.
Wydał rozkaz do ataku na chorągiew pana Wołodyjowskiego, który uciekał po wielkiej polanie. Na jej końcu zawrócił i uderzył z całą mocą na szwedzki podjazd. Z lasu wyszły następne chorągwie z Czarnieckim na czele. To był pogrom. Docinano Szwedów na oczach Jarosławia i całego szwedzkiego obozu. Ponieważ rozebrano most, którym Kanneberg przeszedł San, wsparcie szwedzkie nie nadeszło. Kanneberg sam zginął z ręki Wołodyjowskiego.
Potem nastąpiło przegrupowanie chorągwi na oczach Szwedów, którym dowodził Czarniecki. Wrogowi zza rzeki wszystko obserwowali. Widzieli też, jak Czarniecki gratulował rycerzowi, który zabił w pojedynku Kanneberga, a był nim Wołodyjowski.
ROZDZIAŁ V
Wojska szwedzkie były zdemoralizowane i głodne. Buszowały po okolicach i natykały się na grupy szlacheckie, które ich znosiły. Król nie zsiadł całą noc z konia i rano zwołał naradę wojenną. Nakazał odwrót do Sandomierza a potem do Warszawy. Czarniecki szedł za nim krok w krok. Król nadesłał mu dwie chorągwie i pismo, z którego wynikało, że hetmani niebawem ruszą i marszałek Lubomirski jest w drodze z 5 tys. armią. Zagłoba obawiał się zawiści i zazdrości o sławę Lubomirskiego. Nie wiadomo było, czy ów magnat będzie chciał połączyć się z Czarnieckim, czy walczyć na konto swojej chwały. Czarniecki postanowił więc wysłać poselstwo do niego, Jana Skrzetuskiego i Zagłobę z listem. Zagłoba chwalił się znajomością z Lubomirskim na wyrost. Kiedy ruszyli z poselstwem ku Radymnu, prosił, by Jan nic nie wspominał o liście marszałkowi, dopóki on nie da sygnału.
Podczas rozmów z Lubomirskim i jego świtą Zagłoba wkładał w usta Czarnieckiego same pochwały pod adresem Lubomirskiego. Mówił także, iż ostatnie zwycięstwa odniósł nie Czarniecki, a Lubomirski, wprawiając wszystkich w osłupienie. Wyjaśnił, że Szwedzi tak się przestraszyli nadciągającej armii marszałka, iż wystarczało krzyczeć „Lubomirski!” podczas ataku, by ich do reszty zastraszyć. Pan Czarnecki wychwalał cnoty i skromność marszałka przy wszystkich oficerach i oddawał się pod jego komendę, a nawet nazywał Lubomirskiego najlepszym kandydatem na króla w przyszłości. Trochę przeszarżował, ale wynik był imponujący, bowiem marszałek upojony komplementami sam zrzekł się dowództwa i oddawał pod komendę Czarnieckiego. Taki był cel polityczny wypowiedzi Zagłoby. Rzucił się też do całowania rąk marszałka. Jan Skrzetuski był wniebowzięty. Zagłoba powiedział mu później prawdę, że magnatowi wystarczy pomachać przed nosem koroną.
ROZDZIAŁ VI
Czarniecki nie mógł się doczekać posłów. W końcu kiedy się pojawili, niecierpliwie pytał o marszałka i list, który zawieźli od niego. Zagłoba odpowiedział, że Lubomirski przechodzi dobrowolnie pod komendę kasztelana Czarnieckiego. Zrelacjonował później swoje wystąpienie. Obecni nie chcieli wierzyć w jego słowa i czekali reakcji kasztelana. Ten nie mógł się nadziwić i dziękować panu Zagłobie. Razem w towarzystwie innych oficerów ruszyli do marszałka z wizytą.
Prowadzili wojnę podjazdową. Pewnego dnia pod Rudnikami chłopak wiejski przyjechał na źrebaku i mówił o wizycie Szwedów na plebani, a jest z nimi sam król. Szandrowski ruszył z chorągwią i Rochem Kowalskim. Prowadził ich chłopiec i wskazywał drogę. Kowalski po dramatycznej pogoni za Karolem Gustawem musiał ulec, król strzelił jego koniowi w nogę i koń się przewrócił.
Koledzy jadący za nim przynieśli mu sakiewkę wyrzuconą podczas pogoni przez ściganego. Szandrowski zniósł całą szwedzką chorągiew będącą strażą królewską. Kiedy pojawił się Czarniecki, dotarł do Michałka, chłopca, który własnymi rękami zdobył chorągiew nieprzyjaciela. Kasztelan obiecał wynieść go na sejmie do stanu szlacheckiego.
Wszyscy opowiadali później Zagłobie i przyjaciołom losy tej potyczki i zachowanie Rocha.
ROZDZIAŁ VII
Z Sandomierza przysłano trochę jedzenia wojskom szwedzkim. Cieszyli się tym, ale Czarniecki nowe szykował im niespodzianki. Przekroczył Wisłę i ruszył na Sandomierz. Zebrał po drodze kilka tysięcy chłopów i wpadł do miasta, wyrzynając szwedzką załogę. Zamek był jednak podminowany i wyleciał w powietrze, wielu ze szlachty tam plądrowało i szukało Szwedów. Karol Gustaw stał po drugiej stronie rzeki i patrzył, jak to wierni Polacy idą do nieba. To jedyna jego pociecha po klęsce.
Nadciągnął z Litwy hetman Sapieha i wzięli wojska szwedzkie w klin pomiędzy Wisłą i Sanem. Czarniecki rozmawiał z Sapiehą o dalszych poczynaniach wojennych. Spotkali się także przyjaciele i Kmicic opowiadał o ostatniej bitwie. Książę Radziwiłł uderzył go tak mocno, iż do tej pory nie może złapać tchu i krwią pluje. Bogusław oblega Malbork. Zaprosił wszystkich do swego tatarskiego namiotu i razem ucztowali. Zagłoba wyrzucał mu, iż nie dotrzymał słowa i nie poszedł szukać ukochanej. Na to Kmicic przypomniał, że i pan Skrzetuski porzucił poszukiwania na rzecz ojczyzny. Opowiedział też o pięknej Anusi, którą uratował przed Sobiepanem w Zamościu, a potem ją Bogusław porwał. Wołodyjowski zaprzysiągł zemstę księciu i stał się największym przyjacielem Kmicica. Znał bowiem wcześniej Anusię i kochał się w niej.
Potem dużo rozmawiali i pili. Roch Kowalski wpadł na pomysł, aby łodziami przedostać się na tereny szwedzkiej armii i porwać wartowników. Była mgła i to mógł być dobry pomysł. Pozostali nie potwierdzili tego zapału i poszli spać. Obudziły ich strzały zza rzeki. Nie było Rocha w pokojach. Najwyraźniej poszedł do szwedzkiego obozu i nie wracał.
ROZDZIAŁ VIII
Zagłoba rozpaczał za Rochem, a Czarniecki obiecał wymianę na szwedzkich więźniów. Zagłoba, Wołodyjowski i Kmicic popłynęli łodzią z poselstwem. Kmicic spotkał tam Sadowskiego, Czecha w służbie Karola. Pamiętał go spod Częstochowy i Czech również go nie zapomniał, chylił czoła przed nim. Powiedział o śmierci Kuklinowskiego. Zagłoba pytał o Rocha. Ten królowi bardzo się spodobał ze swojej siły. Król kazał wybrać 12 najsilniejszych z gwardii i stawać z Rochem w zapasy. Polak położył wszystkich. Zagłoba miał do ofiarowania za niego znacznych oficerów.
Dojechali do Gorzyc, do królewskiej kwatery. Karol Gustaw rozpoznał Wołodyjowskiego, który Kanneberga pokonał, ów uchodził w szwedzkiej armii za niepokonanego. Sadowski tłumaczył mu też, kim jest Kmicic. Długo ze sobą rozmawiali. Król nadąsał się, ponieważ on jest prawowitym władcą tego kraju, a oni są buntownikami. Zwalnia Rocha mimo że ten ślubował zabić go, ale czyni to wyłącznie z wyrozumiałości. Zapraszał też do odwiedzin pana Czarnieckiego. Rycerze wracali do siebie w dobrych nastrojach.
ROZDZIAŁ IX
Ogólny stan Szwedów w Rzeczpospolitej pogarszał się z każdym dniem. Zamknięci w ujściu rzeki Karol Gustaw ze swoją armią zaczęli już jeść konie rajtarów. Dobrym dniem był jednak 20 marca, kiedy poddał się Malbork i Szteinbok mógł iść z odsieczą Karolowi. Także nowe zaciągi świeżego żołnierza miał przysłać margraf badeński. Sapieha i Czarniewski uradzili, że Czarniecki pójdzie na spotkanie margrafa a Sapieha zostanie pilnować potrzasku pod Sandomierzem. Dowódca wziął najlepsze chorągwie i ruszył bez wozów i armat, aby nie zwlekać. Po drodze rozpędzał mniejsze oddziały szwedzkie i dążył za radą szpiegów do Warki. Miał tam przebywał margrabia badeński z odsieczą dla Szwedów.
Wołodyjowski poszedł z Zagłobą w podjazd, aby zbadać rozłożenie wojska. Natrafili na grupę 30, z czego 5 zabili, Szwedów i pogonili ich do obozu Czarnieckiego. Tam jeńcy zeznali, że margrabia wiedzie więcej żołnierzy niż ma w podjeździe Czarniecki, są to stare wiarusy, ale nie spodziewają się żadnego wroga tu spotkać. Kolejnego dnia więc stanęli naprzeciwko siebie, a dzieliła ich Pilica. Kazał chorągwi Witowskiego iść na most i bronić go muszkietami. Cały impet wojsk margrabiego zwrócił się przeciwko centrum pola. Po godzinie walki Czarniecki przeprowadził swoich żołnierzy brodem rzeki i runął na nieprzyjaciela z boku. To była rzeź prawdziwa. W kilka godzin armia margrabiego ponad 3 tys. żołnierzy przestała istnieć. Zbiegów wyłapywano nawet kolejnego dnia, inni w lasach wpadali na oddziały chłopskie i nie mieli dokąd uciec. Żołnierze wiwatowali na cześć Czarniewskiego.
Z pogoni za zbiegami wrócili później Wołodyjowski i Zagłoba z laudańskimi. Bardzo dużo Szwedów zginęło na drodze do Warszawy. Wzięli też kilku generałów do niewoli. Potem przybyli do Warki na odpoczynek. Czarniecki był szczęśliwy i marzył o buławie hetmańskiej. To było do tej pory największe zwycięstwo nad Szwedami. Wiele armat i broni dostało się w ich ręce. To zwycięstwo mogło mieć wielkie znaczenie polityczne dla całego kraju.
ROZDZIAŁ X
Odpoczywali kilka dni, aby i konie doszły do siebie po szybkim pochodzie. Przybył do nich Charłamp, posłaniec od hetmana Sapiehy. Opowiedział, że król Karol wyrwał się z oblężenia pod Sandomierzem. Częściowo odpłynął, częściowo odjechał. Szwedzi całe noce budowali most i zwracali na niego uwagę wojskom Sapiehy. Tymczasem budowali mniejszy most, po którym niespodziewanie przeszli i uderzyli na chorągwie litewskie. Udało im się przebić z powodu wielkiego zaskoczenia. Król szwedzki podążył do Prus i razem z elektorem ma wrócić. Charłamp przywiózł też rozkaz dla Wołodyjowskiego, aby wracał do Sapiehy. Czarniecki żałował tego rozstania najbardziej.
Oprac.Tom 1 Roz. 1-7Tom 1 Roz. 8-14Tom 1 Roz. 15-26Tom 2 Roz. 1-10Tom 2 Roz. 11-21Tom 2 Roz. 22-32Tom 2 Roz. 33-40Tom 3 Roz. 1-10Tom 3 Roz. 11-19Tom 3 Roz. 20-30Interp./Char.Kmicic i Oleńka