Oprac.Tom 1. R.1-5Tom 1. R.6-9Tom 1. R.10-15Tom 1. R.16-21Tom 2. R.1-5Tom 2. R.6-9Tom 2. R.10-14Tom 2. R.15-17Int./CharStanisław WokulskiIgnacy Rzecki
Rozdział VI W jaki sposób nowi ludzie ukazują się nad starymi horyzontami
Początek kwietnia.
Izabela siedzi w pokoju i czyta powieść Zoli. Rozmyśla o sukniach na Wielkanoc. Przegląda monitor mody. Florentyna przynosi list od pani Karolowej. Hrabina wie, że posag panny Izabeli, zastawa i srebra mają zostać sprzedane za 5 tys. rubli komuś spoza rodziny. Proponuje 3 tys. jako zastaw i pożyczkę, aby rodzinne pamiątki nie przepadły. Mówi o datku Wokulskiego na jej ochronkę, dał jej tysiąc rubli a spodziewała się kilku rubli.
Z rozmowy z Florentyną wynika, iż hrabina chce zyskać na tej operacji. Ponadto od miesiąca Florentyna pożycza od Mikołaja pieniądze na utrzymanie domu. Radzi sprzedać srebra za 5 tys. Starczy to na pół roku lub kwartał utrzymania domu. Możliwy jest też spadek po ciotce Hortensji – 100 tys.
Izabela nie wie, skąd jej ojciec ma ruble, przecież wszyscy wiedzą, że nie ma pieniędzy i jest bankrutem.
Została sama i zastanawiała się nad tymi kwestiami, kiedy wszedł ojciec. Jest optymistą. Twierdzi, iż może stanąć na czele mieszczaństwa i zorganizować spółkę do handlu ze wschodem. Izabela jest zdziwiona.
Tomasz Łęcki zdradza córce, że wszystko to może osiągnąć dzięki współpracy z Wokulskim, kupcem. Łęcka zna sklep Wokulskiego, ale ma go za gbura. Tomasz broni go, mówiąc, iż może jest trochę sztywny, ale bardzo uprzejmy. Izabela pamięta jego wielkie czerwone ręce. Łęcki chce naradzać się z Wokulskim i zamierza go zaprosić. Izabela lęka się tego.
Florcia zapytana o Wokulskiego odpowiada, że jest bohaterem a ręce odmroził na Syberii. Jest milionerem.
Mikołaj przynosi list od Joasi, hrabiny Karolowej. Przeprasza ona za poprzedni list i prosi, aby Belcia (Izabela) kwestowała z nią przy grobie Chrystusa na Wielkanoc i tylko z nią. Wokulski daje im fontannę i ptaszki do przystrojenia. Informuje też, że kolejnego dnia ma zamiar zakupić dla Izabeli kostium wiosenny. Izabela jest rozpromieniona.
Tomasz chwali Wokulskiego, chociaż nie ma on zmysłu kombinowania. Rzecki gra z nim w pikietę i przegrał z 10 rubli, ale wygrał z 70.
Izabela na tę wieść dostaje migreny. Zasypia na szezlongu. Śni się jej podróż powozem, w którym siedzą z ojcem grającym z jakimś człowiekiem w pikietę. Boi się go.
Kiedy się budzi, Florentyna informuje ją, iż serwis pani Meliton sprzedała Wokulskiemu.
Izabela przypomina sobie, iż przed rokiem widywała Wokulskiego na każdym przedstawieniu czy koncercie i dopiero dzisiaj to wszystko kojarzy razem. Podejrzewa spisek Florci, pani Meliton i Wokulskiego.
Domyśla się, że Wokulski osacza ją z wszystkich stron i to dla niej zdobył fortunę, teraz względy hrabiny i ojca. Płacze.
Rozdział VII Gołąb wychodzi na spotkanie węża
Izabela kazała się zawieźć do sklepu Wokulskiego po paryskie rękawiczki i perfumy.
Gardziła Wokulskim i chciała mu to pokazać. Jadąc Krakowskim Przedmieściem, widziała nowy duży budowany magazyn Wokulskiego – „Dla mnie ten sklep!”- pomyślała.
Pan Ignacy przywitał damy, które poprosiły o Mraczewskiego.
Wokulski podliczał rachunki, lecz nie mógł się skoncentrować. Zastanawia się nad faktem, że niby przez rok był chory na Izabelę. Obserwuje ją, jak kokietuje Mraczewskiego i jest bardzo krytyczny co do niej. Potem Izabela każe Florci zapłacić “temu panu” i mają zamiar wyjść. Łęcka chce jednak porozmawiać z Wokulskim.
Pyta go o srebra i o ew. nabywcę, któremu je sprzeda?
Wokulski odpowiada, iż sprzeda je za granicą i dobrze zarobi. Gdyby jednak Łęcki chciał odkupić je teraz, sprzedałby mu je, doliczając niewielki procent.
Po wyjściu Łęckiej Wokulski bardzo przeżył jej pogardę i sposób rozmowy z nim.
Rzecki przerwał mu myślenie, chwaląc Mraczewskiego. Usłyszał rozmowę subiektów. Mraczewski przechwalał się miłostkami do kobiet i powodzeniem. Po rozmowie z Łęcką spodziewa się od niej bileciku z zaproszeniem na schadzkę. Wokulski wyszedł. Lisiecki w rozmowie z Rzeckim cieszy się z podwyżki i rozwoju interesu. Ostrzega Rzeckiego, że Żydzi nie pozwolą rozwinąć się Wokulskiemu. Możliwe, że Wokulski zwiąże się ze szlachtą, tam jest też kapitał – kończy Rzecki.
Rozdział VIII Medytacje
Wokulski rozważał kwestie zachowania się Łęckiej. Myślał, aby zostawić sklep, plany i wyjechać za granicę. W końcu jednak postanowił nie ustępować, co zawsze czyni.
Zdenerwował się na Mraczewskiego, który tak dwuznacznie mówił o Izabeli.
Rozmyślał o życiu i przemijaniu, popadł w apatię. Wszystkich, ludzi i zwierzęta pcha naprzód jakaś potężna niewidzialna siła i trudno w życiu coś planować.
Idzie ulicami Powiśla, Karową, Dobrą, Nowym Zjazdem, Tamką i zastanawia się nad brzydotą tych miejsc, rozpadających się kamienic, zarastających krzakami poboczach, jedyne korzyści to praca dla przyszłych archeologów.
Widział wyrobników, brudne szyby mieszkań, a w nich połamane meble. Wysnuwa refleksje na temat całego kraju, który dąży do “spodlenia i wytępienia rasy”, gdzie miłosierdzie hoduje próżniaków, ubóstwo zaś dzieci, a ich jedyną zaletą jest wczesna śmierć.
Wokulski wspomina czasy, kiedy po nocach u Hopfera ślęczał nad książkami. Wszyscy śmiali się z niego, pracownicy i goście. Wreszcie dostał się na uczelnię, ale odpoczął dopiero na Syberii, gdzie był na zesłaniu.
Poznał tam wielkich uczonych Czerskiego, Czekanowskiego i Dydowskiego. Od nich pobierał nauki, ale gdy wrócił i szukał zajęcia w sferach nauki, odesłano go do handlu.
Z kolei wówczas wyśmiewano się mówiąc, iż sprzedał się i żyje na łasce żony.
Po śmierci Małgorzaty znów zajął się książkami, lecz pewnego dnia w teatrze zobaczył pannę Izabelę. Patrzył na nią cały czas i szukał okazji, aby ją spotykać.
Ustalił sobie plan nie być kupcem, bo to utrudnia dostanie się do kręgu znajomych Łęckich lub być bardzo bogatym kupcem. Mógł też być szlachcicem i wyrobić sobie stosunki w sferach arystokracji. Przede wszystkim musiał mieć dużo pieniędzy.
Bogatego rosyjskiego kupca Suzina poznał jeszcze na Syberii. Przejeżdżał on przez Warszawę i zachęcał Wokulskiego do współpracy.
Stach odwiedził wówczas przed wyjazdem lekarza Szumana, Żyda. Był on małego wzrostu, żółty, a także bogaty i leczył za darmo, prowadząc badania etnograficzne.
Wokulski rozpytywał Szumna o stan miłości platonicznej. Lekarz nie wierzy w nią. Umarła mu narzeczona a on próbował popełnić samobójstwo, lecz kolega go odratował.
Gdy Wokulski powiedział o wyjeździe do Bułgarii, poprosił, aby przywiózł mu do badań włosy bułgarskie i tatarskie obu płci.
Na Browarnej Wokulski spotkał Wysockiego, który pocałował go w rękę i nazywał wielmożnym panem. Woził on towary do sklepu Wokulskiego. Teraz jednak koń mu padł i żyje z rodziną w nędzy. Wokulski dał mu 10 rubli i kazał nazajutrz przyjść do sklepu po kartkę na konia. Będzie pracował za dwa ruble dziennie u Wokulskiego. Spytał też o imię brata Wysockiego, Kaspra, aby załatwić mu przeniesienie powrotne do Warszawy, gdyż tu miał ziemię i mógł dostatnio żyć.
Idąc dalej, patrzył na obcych ludzi i doszedł do wniosku, że gdyby przyszedł tam nocą, pewnie zabiliby go i porzucili na śmietniku.
Porównuje się w myślach do robaka ciężko pracującego i użyźniającego ziemię. Arystokrację do ludzi wolnych, dla których ta praca jest pożywką.
Dla nich jest wolność zabawy, przestrzeń i świat. To aluzja do niego i Izabeli. Waha się w myślach i krytycznych ocenach Izabeli. To przecież przez nią pośrednio dorobił się fortuny.
Przypomniał mu się pewien wypadek, idąc Alejami Jerozolimskimi zobaczył tłum ludzi drwiących z wypadku konia, który miał złamaną nogę. Czuł się jak ten koń.
Mimo, że był już znany z działalności filantropijnej, dopiero dzisiaj tak naprawdę poczuł, co to znaczy wyciągnąć kogoś z nędzy. Poza miłością i zdobyciem Izabeli miał drugi cel w życiu, pomóc Wysockim.
Wrócił do sklepu.
Zastał tam tylko jedną klientkę, Krzeszowską. Rozglądała się po sklepie.
Wtedy wszedł Krzeszowski i udawał, że nie widzi swojej żony. Baronowa omdlała. Baron Krzeszowski zamówił garnitury, popielniczkę, kałamarz z siodłem, a następnie wybiegł. Baronowa zapytała Wokulskiego o rachunki tego pana, tłumacząc Wokulskiemu, że to właśnie był jej mąż. Wokulski odmówił.
Od Mraczewskiego dowiadujemy się, iż baronostwo prowadzi ze sobą wojnę. On chce się rozwieść, ale ona się nie zgadza. Baronowa nie zgadza się na zarządzanie majątkiem przez barona, także trzymanie koni. Z kolei on nie zgadza się na zakup kamienicy po Łęckich, w której mieszka Krzeszowska. Mraczewski to daleki kuzyn Krzeszowskiej.
Około siódmej w sklepie już nie było klientów. Wokulski wezwał do siebie Mraczewskiego i bez podania przyczyn zwolnił go z pracy ze świadectwem i pensją za 5 miesięcy. Wyszedł ze sklepu a pozostali zaniemówili.
Kolejnego dnia wbiegł do sklepu baron Krzeszowski z prośbą, aby Wokulski wybaczył Mraczewskiemu. Wokulski nie zmienił zdania.
Po południu do sklepu przyszła również Krzeszowska z tą sama prośba. Podszedł później do niego Rzecki i twierdził, że matka Mraczewskiego jest bardzo biedna. Wokulski kazał wypłacić Mraczewskiemu pensję do końca roku. Później przedstawił im pana Ziębę, nowego subiekta.
Rozdział IX Kładki, na których spotykają się ludzie różnych światów
Wielki Piątek.
Wokulski zastanawiał się czy iść na grób hrabiny Karolowej. Wziął 5 złotych półimperiałów (1=5 rubli srebrnych), potem dołożył kolejne 5, ale doszedł do wniosku, że nie będzie dokładał się do tej jarmarcznej dobroczynności.
W Wielką Sobotę zmienił zdanie. Wziął 25 półimperiałów i poszedł do kościoła. Chciał zobaczyć Izabelę, a jednocześnie wstydził się swoich pieniędzy. Zobaczył tam wielu żebraków, zastanawiał się nad lepszym światem, do którego modlą się.
Podzielił światy na trzy części, boską, ludzką i tych, którzy żyli w pałacach a kościół zmienili na miejsce schadzek. Sam uważał się za obcego dla nich wszystkich.
Położył na tacy swoje pieniądze, które zrobiły duże wrażenie na hrabinie. Zapytała go o Mraczewskiego i powodach jego zwolnieniu? Izabela też nalegała, aby odpowiedział.
Wokulski rzekł, że nie chodziło o przekonania polityczne, ale nietaktowne wyrażanie się o klientach.
“Możliwe, że te osoby same zachęcają do takiego postępowania i zachowują się nietaktownie?” – Spytała Izabela. Wokulski odrzekł, iż one mogą, bo płacą za to. Izabela zarumieniła się ze wstydu i zaczęła czytać książkę.
Hrabina zajęta dziećmi prosiła o pracę dla Mraczewskiego. Mógł mu ją zaofiarować, lecz w Moskwie. Izabela spytała jeszcze raz o Mraczewskiego. Wtedy dał jej do zrozumienia, że chodziło o nią, że to ona ośmieliła młodzieńca łaskawszym tonem. Wycofała się z prośby, mówiąc, iż w zasadzie nie stanowi jej różnicy, gdzie Mraczewski będzie mieszkał.
Pożegnał się. Hrabina podziękowała i zaprosiła Wokulskiego na święcone. Mają być u niej znajomi z Towarzystwa Dobroczynności, którego członkiem jest Wokulski.
Izabela podejrzewa cioteczkę o kokietowanie Wokulskiego, co może mu zawrócić w głowie.
Za granicą takie stosunki arystokracji z mieszczaństwem należą do dobrego tonu, ale Wokulski nie powinien zapominać, kim jest i tracić głowę.
Wokulski bardzo krytycznie myśli o tym, co zaszło. On wyrzuca setki rubli po to, aby się ożenić. Natomiast damy wystają i godzinami nudzą się, aby zyskać rozgłos, przy tym udają pobożność.
Postanowił też zainwestować w powóz i naukę angielskiego, ponieważ Izabela powiedziała do ciotki w tym języku.
Przeliczył, że będą to wydatki rzędu 1000 rubli rocznie, ale przecież na własne szczęście nie będzie żałował.
Obserwował prostytutkę, która dawała na tacę 40 groszy. Potem Stawską i jej śliczną córeczkę Helę. Żałował, że nie spotkał tej pięknej kobiety rok wcześniej. Z jej rozmów wywnioskował, że jest chyba wdową.
W kruchcie zobaczył tę samą prostytutkę rozdającą dziadom jałmużnę. Pomyślał, że jest osobą bardziej świętą niż Izabela, mimo że sprzedaje swoje ciało z nędzy. Za to Łęcka chce sprzedać siebie jak najdrożej.
Zapytał panienkę, dokąd idzie, a ona zaofiarowała swoje usługi. Zaprowadził ją do sklepu, do pokoju Rzeckiego. Rozmawiał z nią. Miała 19 lat i mieszkała w burdelu a za wszystko naliczano jej odsetki. Mimo iż płaciła za pokój i jedzenie, to wciąż miała długi. Kiedyś uciekła, lecz sprowadzono ją z powrotem i pobito. Tydzień leżała chora.
Wokulski z listem polecającym odesłał ją do sióstr Magdalenek. Ma tam pracować i wyjść na ludzi.
W Wielką Niedzielę wynajętym powozem pojechał do hrabiny. Czuł się obco, ale Łęcki przywitał się z nim, na tę okazję pogodził się nawet ze swoją kuzynką Joanną.
Łęcki przedstawiał go gościom, spośród których większość Wokulski znał. Kiedy przeszli do drugiego pokoju, arystokraci rozmawiali o Wokulskim.
Jego dostawy na wojnie były bardzo rzetelne, nawet żołnierze wiedzieli, iż jeśli chleb był dobry, z pewnością został wypieczony z mąki od Wokulskiego.
Proponowano mu wielki majątek za wejście do jakiejś spółki, ale Wokulski nie przyjął. W drugim salonie poznał księcia i rozmawiali, gdy podeszła Izabela i chciała im podać coś do picia. Książę pytał o tytuły i koligacje rodzinne. Wokulski odparł, że jest dorobkiewiczem i nikim wielkim. Książę odparł, że krajowi potrzebni są ludzie energiczni, pomysłowi, zdolni, pracowici i to są tytuły Wokulskiego.
Podeszła hrabina, aby zabrać Stanisława do prezesowej Zasławskiej.
Stara dama wypytała o Stanisława Wokulskiego, porucznika, stryja Wokulskiego, który 5 lat wcześniej zmarł. Pozostał po nim złoty krzyż. Pytała też o inne pamiątki po wuju. Kiedy Wokulski odparł, że wuj przed śmiercią opieczętował swoje pamiątki i kazał je pochować w trumnie razem z nim, prezesowa zasłabła. Musiano wyprowadzić ją do drugiego pokoju.
Wszystkie oczy skierowały się na Wokulskiego. Książę odgadł, iż chodziło o jakieś stare czasy i zagadnął o możliwość wybudowania fabryki tkanin na polskich ziemiach. Znowu hrabina zabrała Wokulskiego a książę opowiadał o nim same pochwały zebranym kolegom. Pochwały te słyszała Izabela.
Wokulski dowiedział się od Zasławskiej (ponat 70l.), że dawno temu, pół wieku, kochała się w jego wuju. W Zasławiu przesiadywali godzinami obok ruin zamku. Był tam wielki głaz, pod którym się spotykali i studnia, do której z żalu nawet chcieli się razem rzucić.
Ona była bogata, on biedny oficer, nie mogli razem żyć. Wszystko przeminęło, ale pamięć pozostała i ogromny żal. Największą zbrodnią jest zabicie miłości.
Prosi Wokulskiego o wykucie wiersza na kamieniu w Zasławiu jako nagrobka dla jego stryja. Wyszedł z przyjęcia, szukając Izabeli, chciał się pożegnać z nią, ale nie było jej w pobliżu.
Szedł piechotą do domu, rozpoznawał twarze przechodniów.
Izabela wróciła do domu i opowiadała Florci o Wokulskim. Jak on w ogóle śmiał tam przyjść, kupiec na salony, wszyscy nim zachwyceni. Florentyna uspokaja ją, że to bohater sezonu, ona też nim była kilkanaście lat temu. Izabela boi się Wokulskiego.
Streszczenie
Oprac.Tom 1. R.1-5Tom 1. R.6-9Tom 1. R.10-15Tom 1. R.16-21Tom 2. R.1-5Tom 2. R.6-9Tom 2. R.10-14Tom 2. R.15-17Int./CharStanisław WokulskiIgnacy Rzecki