Oprac.Akt 1-2Akt 3InterpretacjaImprowizacja Kordiana
PRZYGOTOWANIE
Czarownica, Szatan, Astaroth, Diabli, Gehenna, Mefistofel.
Jest 31.12.1799 rok, noc w Karpatach, chata Twardowskiego. Czarownica czesze się i śpiewa. Przybywa szatan i woła innych. Każe naoliwić zegar wieków, aby chodził przez wieczność. Mefistofel mówi, iż wszystkie jego części, wymienia je, chodzą dobrze. Biją dzwony, początek 1800 roku. Szatan zaprasza zebranych do igraszek. Mają obłąkać jakiegoś żołnierza, bo wtedy jest fajna zabawa.
Nie ma już Fausta (aluzja do dzieła Goethego) ani Manfreda (aluzja do dzieła Byrona), dlatego trzeba zaczarować kogoś innego. Nadchodzi wielka chwila dla jednego z narodów (aluzja do powstania listopadowego na ziemiach polskich), dlatego trzeba zająć się właśnie nim. Mefistofel cieszy się, ponieważ jest to ich noc, kiedy mogą tworzyć króli. Dadzą temu narodowi dygnitarzy.
Szatan i inni diabli stają wokół kotła (kadzi) i stwarzają ludzi do rządu. Wlewają kwasy i gaz węglowy, 40 tysięcy szpilek, trochę rozumu z kaprala i biją gromy w kocioł. W ten sposób powstał Chłopicki, dyktator w pierwszej fazie powstania listopadowego. Brakowało mu zdolności strategicznych, energii i zdecydowania. Nazwisko miał sprzeczne z naturą. Wypuszczają go na świat.
Wrzucają do kotła diament, sekretny atrament z kałamarza Talleyranda i powstaje Czartoryski. Aluzja do księcia Adama Czartoryskiego, prezesa rządu powstańczego i ministra spraw zagranicznych, który był przesadnie ostrożny i nie potrafił rozsądnie oceniać polskich szans. Wypuszczają go na świat.
Do kadzi wrzucają coś z konstelacji raka, odłamują nogi i oczy, dodają coś z koguta i ślimaka, odrywają rogi i wychodzi Skrzynecki. Aluzja do następcy Chłopickiego, którego oskarżano o cofanie się i postawę defensywną, nieudolność, wycofywanie wojsk w korzystnych sytuacjach i strach.
Wrzucają do kotła słownik rymów, drukarskie czcionki, trzy główki maku. Widzą starca, poetę, to Niemcewicz, który sympatyzował podczas powstania z obozem konserwatystów, diabeł zarzuca mu życie przeszłością i książkami, nie jest on autorytetem, ale eunuchem, nie potrafi walczyć.
Szatan mówi, iż nie wszyscy walczą w powstaniu, wielu jest ospalców. Szczególnie politycy o językach oślicy Balaama. Takim jest też Lelewel, członek Rządu Narodowego, którego diabły oskarżają o chwiejność i brak zdecydowania, zapatrzenie w księgi i teorię zamiast działania, jest Sfinksem, który woli zadawać zagadki niż je rozwiązywać.
Następna postać wylęga się z kotła, poczwara ze wstęgą generalską na piersiach. To aluzja do Krukowieckiego, ostatniego przywódcy powstania, który podpisał pokój z Rosją i nie można inaczej o nim mówić jak: zdrajca.
Pojawiają się jakieś głosy i wszystko znika. Widzimy chór archaniołów mówiących o Polsce. Jest mowa o Polsce jak o gwieździe, która gdzieś w dali zanika, po krwawych czynach. Archanioł prosi boga, aby tę ziemię uratował, lecz Bóg odpowiada, że Jego wola się stanie.
PROLOG
Pierwsza osoba, Druga i Trzecia osoba prologu.
Pierwsza osoba prosi Boga, aby dał narodowi sen i spokój, bo ten wycierpiał wiele. Niech się zbudzi przed zmartwychwstaniem dopiero. Prosi o trąbę sądnego Anioła, będzie on wskazywał, jaki ma być świat. Będzie go kreował, a nazywa siebie duchem Apokalipsy stojącym pośród siedmiu lichtarzy. Jest siwy ze starości i w ręku ma siedem gwiazd, a z ust wytryska mu miecz obosieczny. Jest to aluzja do koncepcji Mickiewicza, któremu Słowacki zarzuca wpajanie bierności i usypianie narodu.
Druga osoba prologu krytykuje Pierwszą, postawę Mickiewicza. Jest bierna, bo lansuje wędrowca, który zamiast działać, walczy piórem.
Trzecia osoba prologu neguje postawę poprzednich osób. Literatura musi wskrzeszać ludzi mitem narodowym, to on zrywa przebudzonych rycerzy do walki.
AKT I
Scena 1
Kordian i Grzegorz.
Kordian to 15-latek, panicz siedzący pod wielka lipą w swoim majątku. Jego sługa czyści broń, to Grzegorz. Kordian mówi głośno o śmierci swojego przyjaciela. To aluzja do kolegi Słowackiego Spitznagla, który odebrał sobie życie. Chłopiec prowadzi rozważania na temat życia, jego wartości. Jest zrezygnowany, samotny, pełen uczuć, ale nie wie, po co. Nie wie też, jaki cel ma jego dusza i chciałby go poznać. Prosi Grzegorza, by ten przestał czyścić strzelbę. Ten jest posłuszny.
Chłopiec mówi mu, że się nudzi. Sługa nie wie, co ma począć, zatem opowiada bajkę o Janku, co psom szył buty. Otóż chłopiec ten nie chciał się w ogóle uczyć, ksiądz też niewiele zdziałał, kazał oddać go szewca na naukę. Tam też nie zagrzał miejsca i ruszył rzeką do Królewca. Wylądował na jakiejś wyspie, rok go nie widziano. Pewnego razu spotkał go król tej wyspy, któremu bardzo ładnie się ukłonił.
Za to król chciał obdarować go posadą, spytał, co ten umie robić. Janek odpowiedział, że potrafi tylko psom szyć buty. Król zatrudnił go i chłopak wnet dorobił się majątku, zabrał do siebie biedną matkę i żyli długo.
Opowieść o Janku, który szył buty psom można zinterpretować tak, iż warto w życiu mieć jakiś cel i też umieć coś robić – dzisiaj: “mieć fach w ręku”, umiejętności nawet takie, które pozornie wydają się niepotrzebne. Któż by pomyślał, iż na szyciu psom butów można zarobić? A jednak król miał ich mnóstwo i wszystkie chciał uszczęśliwić obuwiem.
Oczywiście ta interpretacja jest współczesna, streszczającego, Grzegorz nie mógł “wychowywać” panicza. Liczył na to, że młodzieniec sam wyciągnie wnioski z opowieści i postara się zmienić swoje życie na ciekawe.
Następną opowieść sługa snuje o wyprawie z Napoleonem do Egiptu (1798 rok). Byli z nimi “mędrkowie” – tutaj kształceni pisarze tworzący baśnie do kalendarzy. Żołnierze brzydził się ich, ponieważ tamci nie walczyli. Wojsko “robiło im za tarczę”, chroniąc cywili przed bitwą. Pozwalano chować się im za szeregi.
Grzegorz opowiada o piramidach, wielkich górach z kamieni, dzisiaj uczymy się o nich w szkole podstawowej. W romantyzmie z nauką synów szlacheckich bywało różnie. W każdym razie piramidy zdaniem sługi byłoby widać z kraju (z polskiej ziemi), gdyby ich Karpaty nie zasłaniały. To oczywiście wyolbrzymienie i przesada. Grzegorz chciał, aby opowieść zrobiła na Kordianie odpowiednie wrażenie. Grzegorz widział też wielkiego rycerza w zbroi stojącego na szczycie piramidy i rzucającego we wroga włóczniami. Każdą potyczkę wygrywali, ponieważ naród był bitny (waleczny) i walczył o wolność.
Opowieść o wyprawie Napoleona ma przesłanie dotyczące walki o niepodległość. Jest ona zdaniem Grzegorza największą wartością błogosławioną też przez Boga. Służyć obronie ojczyzny jest zaszczytem.
Kordian nie chce już słuchać i prosi, by Grzegorz zawołał go, gdyby panna Laura szła na konną jazdę.
Sługa nie odchodzi jednak, wspomina pewnego młodzieńca. Poznał go podczas wyprawy Napoleona do Rosji w 1812 r. Około 200 żołnierzy wzięli do niewoli. Był wśród młody oficer Kazimierz, który dzielił się z nim opłatkiem. Któregoś dnia otoczył ich cały pułk Baszkirów i przeczytano carski dekret. Polacy mieli zostać podzieleni na dziesiątki i wcieleni do rosyjskich pułków. Wówczas jeńcy ci złapali się za ramiona i nie chcieli wykonać polecenia.
Tatarzy rzucali im na szyje arkana (lassa). Jednego z jego przyjaciół porwali i przytroczonego do konia zabili. W ten sposób kilku zabito, ale młody Kazimierz porwał z konia baszkirskiego pułkownika i rzucił się do przerębli wraz z nim. Tatarowi kra odrąbała głowę, a Kazimierz zginął. Kordian zapytał, czy Grzegorz nie pamięta jego nazwiska. Nie pamiętał.
Opowieść o młodym żołnierzy Kazimierzu. Był to z pewnością człowiek odważny i wielki patriota. Nie zgodził się służyć dla carskiej armii i zginął honorową śmiercią. Jego postawa mogła służyć za wzór.
Kordian został sam i rozmyślał nad sensem życia. Porównuje je do biegu rzeki i nie wie, czy tak jak za zakrętem rzeki jest bieg, czy życie przyniesie mu jakiś cel? Nie widząc go, nie można wiedzieć, że się żyje. Potrzebuje „nowych skrzydeł” i „nowych dróg”. Porównuje się do Kolumba, chce odkrywać świat.
Jeśli czytasz to streszczenie jako uczeń szkoły średniej, zauważ, że Kordian jako młodzieniec “cierpi na chorobę wieku”. Nie ma rodziny ani bliskich, z którymi mógłby dzielić się przeżyciami, a także nie widzi sensu w trwaniu – w ten sposób można nazwać jego stosunek do życia. Dzisiaj tego typu stan związany też z niezadowoleniem, apatią, lękiem przed życiem nazywa się depresją.
Słowacki być może sam odczuwał w młodości tego typu ból. Celowo używam tu określenie “w młodości” a nie “w dzieciństwie”, aby wyeksponować swoistą różnicę. Musisz wiedzieć, że średnia życia 200-300 lat temu wahała się pomiędzy 30- 40. Zatem 15 lat to wówczas niemal połowa życia. Dzisiaj, gdy ludzie żyją średnio około 70 lat, 15 lat to jeszcze dzieciństwo.
Wiedza ta przyda się do interpretacji zachowania Kordiana w 1. akcie. Kiedy, wyprzedzając fakty, Laura odrzuci jego zaloty, twierdząc, że jest dla niej za młody, to nie będzie możliwe porównanie 1:1 ze współczesną młodzieńczą miłością i zawodem miłosnym. Aby zrozumieć i przełożyć na dzisiejsze warunki ich postępowanie, musielibyśmy dodać im po kilkanaście lat. I faktycznie, dzisiaj młody mężczyzna w wieku 30-35 lat, żyjąc samotnie i bez wsparcia, a także bez celu, może wpaść w depresję i czuć się niepotrzebnym.
Woła go z ganku Laura.
Scena 2
Laura i Kordian są w ogrodzie, jesień, zsiadają z koni, które zabiera Grzegorz, a oni spacerują.
Kordian schyla się przed nią i zbiera liście. Mówi o samotności i gwiazdach. Na pytanie, gdzie jest gwiazda Kordiana, chłopiec spogląda w jej oczy. Wskazuje jej drzewo, na którym nocą śpią ptaki. Rano budzi je wiatr, na drzewie nie ma już schronienia, bo liście przez noc opadły, drzewo się postarzało. On powinien spać jak te ptaki.
Póki są młodzi, wszystko jest przed nimi, mówi Laura. Mogą w życiu wybrać różne drogi. Kordian mówi o miłości i marzeniach, a także o samotności. Laura w końcu orientuje się, iż młodzieniec jest w niej zakochany. Nie radzi mu się zapalać w marzeniach. Miało to wymowę jednoznaczną – odrzuciła jego zaloty. Opuszcza go i konno oddala się z Grzegorzem.
Kordian zostaje sam. Sięga po pistolet, jest zmęczony i załamany odrzuceniem Laury. Jeśli jego cierpienie minie po śmierci, to gotów jest to zrobić. Przypomina to postawę Hamleta.
Chłopak przykłada pistolet do czoła. Chce zastrzelić się gdzieś na łące z kwiatami.
Scena 3
Laura, Grzegorz, Panna
Laura siedzi w pokoju przy lampie, przeglądając sztambuch- pamiętnik z wpisami różnych osób. Czyta wiersz Kordiana. Słyszy tętent konia, myśli, że to Kordiana. Otwiera okno. Widzi konia bez jeźdźca. Dzwoni po pokojówkę i pyta o Grzegorza. Wchodzi sługa i mówi, iż stało się nieszczęście, bo panicz zastrzelił się.
AKT II
Rok 1828. Wędrowiec
James Park w Londynie
Kordian i Dozorca
Kordian podziwia piękno przyrody. Mówi o pięknie miast, o których myślał, teraz może je oglądać. Podchodzi Dozorca, któremu daje szylinga i nie chce reszty. Ten opowiada, iż młodzieniec płaci jak lord, a siedzi jak zwykły człowiek. Lordowie siadają na trzech krzesłach, na jednym się kładą, na drugim kładą nogi, a na trzecim kapelusz.
Kordian widzi z daleka jakiegoś samotnika, chciałby go poznać. To pewien bankrut z wyrokiem. Dozorca chwali się braćmi. Jeden sprzedaje krzesła w parlamencie, inny groby w Westminsterze, a trzeci herbowe pieczęcie.
Dover
Kordian siedzi z „Królem Learem” w ręku. Czyta fragment.
Chwali piękno literatury, a jednak jest wielka różnica pomiędzy światem realnym a literackim. To przez literaturę próbował popełnić samobójstwo, ponieważ za bardzo rozwinął wyobraźnię.
Włochy. Willa.
Kordian rozmawia z Wiolettą, Włoszką. Pyta ją, czy go kocha. Przecież porzuciła dla niego lorda. Rozrywa jej perły na szyi. Ponownie pyta, czy go kocha. Tak, wiele razy mu mówiła. Narzeka na to, że kobiety mają kamienne serca. Musiał sprzedać zamek ojców i przetopić na złoto. Teraz ona nosi na czole przepaskę z niego.
Chciałby przeżyć z nią w tej willi całe życie, ale jutro może przestać go kochać, ponieważ on wszystko stracił. Jej brylanty przegrał w karty. „Przegrałeś moje serce razem z klejnotami!”- mówi do niego Wioletta. Kordian odjeżdża, ona żegna go.
Kordian mówi, iż jedzie niedaleko, a jego koń ma złote podkowy. Urządzi sobie za nie cztery uczty, a następnie strzeli w głowę. Dziewczyna zatrzymuje go i chce z nim jechać. Jada razem, dopóki koń nie wywrócił się. Stracił podkowy na drodze. Wioletta pozostawia go samego, wraca drogą szukać podków, złota.
Sala w Watykanie. Audiencja u papieża.
Papież chwali cara, który jest łaskawy dla katolickiej wiary. Kordian w darze przynosi mu garść ziemi z Polski. Jest to symbol, ziemia z pola bitewnego powstańców, jest zroszona polską krwią. Prosi o błogosławieństwo. Papież każe Polakom modlić się i słuchać cara. Nie chce błogosławić ziemi, a narodowi nakazuje modlić się i ciężko pracować.
Kordian rozrzuca prochy męczennika na cztery strony świata.
Mont-Blanc. Kordian stoi na szczycie. Improwizacja.
„Ja jestem posąg człowieka, na posągu świata”- czuje wielką siłę w sobie. Jest teraz blisko Boga, chciałby być największą wcieloną myślą. „Mogę, więc pójdę! Ludy zawołam! Obudzę!”- chce działać i poświęcić się dla ojczyzny. Stwierdza, że zawiódł się na tym świecie, w którym wszystko można kupić. Stracił w ten sposób miłość, stracił też wiarę na papieskich progach. Widzi przed sobą Winkelrieda, powstańca szwajcarskiego, który powstał i będzie razem z nim, Kordian chce działać tak, jak on. Wsiada na chmury i one niosą go do kraju. Zobacz szczegółową analizę Improwizacji Kordiana.
Streszczenie
Oprac.Akt 1-2Akt 3InterpretacjaImprowizacja Kordiana
Dzięki za pomoc!
no super, dzięki