Oprac.Część 1Część 2Interp./Char.
Część druga
Głód
W tym rozdziale narrator koncentruje się na etyce życia więźniów. Stwierdza, że aby przeżyć kobiety i inni więźniowie są skłonni do wszystkiego. Kobiety ciężej znoszą głód niż mężczyźni. Przykładem była piękna młoda Polka, która przyszła etapem w 1941 roku. Urkowie ocenili ją bardzo wysoko i nazwali „generalską doczką”. Chodziła do pracy dumnie i nigdy po zmroku nie wychodziła z baraku. Stawiano nawet zakłady, że dziewczyna nie ulegnie. Grudziński zaproponował Polce fikcyjny ślub, który mógł ją na jakiś czas uchronić od łapanki. Nie chciała. Założył się z Polenką, że dziewczyna nie ulegnie. W miesiąc później Polenko przyniósł mu jej majtki na znak, że dziewczyna została wzięta głodem. Od tego czasu nie śpieszyła się z pracą, oddawała się każdemu. Grudziński spotkał ją w 1943 roku w Palestynie, była wrakiem kobiety.
Ciekawa była też sprawa Tani, moskiewskiej śpiewaczki operowej. Przydzielono ją do lesorubów, oczyszczała drzewa z kory. Wpadła w oko małemu urkowi Wani. Miała pierwszy kocioł. Pewnego razu dostała gorączki, ale lekarz, przyjaciel Wani nie zwolnił jej z pracy. Wtedy sama przyszła do baraku mężczyzn i weszła do łóżka brygadzisty. Pełniła rolę markietanki, oddając się każdemu do czasu, aż nie została przydzielona do pracy w biurze, bo spodobała się naczelnikowi. To głód doprowadzał do takich postaw. Można było dopiero w łaźni zobaczyć skutki głodu.
Wielki głód spadł na obóz w 1941 roku, nawet trzeci kocioł niewiele jadł. Zapanowała kurza ślepota i szkorbut. Wraz z innymi Grudziński dokonywał cudów, aby przeżyć. Na przykład przemycał mąkę okleiwszy nią piersi Olgi. Potem gotowali z tego kluski.
Krzyki nocne
Motto: Ludzie bici krzyczą w nocy.
Po ciężkiej pracy wieczorem mieli jeszcze ze dwie godziny wolnego. Niektórzy, trzeci kocioł, chodzili do sklepiku. Mieli prawo z niego korzystać. Raz na trzy miesiące była tam kiełbasa końska. Próbowano naśladować życie na wolności. Narrator opowiada o starym czeczeńskim góralu, który został skazany za kułactwo. Zabrano mu ziemię i aresztowano w 1936 roku. Odmówił oddania worka pszenicy i zabił dwa barany a mięso zakopał w ziemi. Rodzinę wywieziono w nieznanym kierunku. Skatowano go tak, że jeszcze w 1941 roku miał widoczne ślady pobić.
Chciał umrzeć i czekał na śmierć, ponieważ stracił sens życia.
Byli bezradni wobec śmierci. Wokół nich umierali ludzie, bali się, ale śmierć przychodziła. Każdy z więźniów uważał siebie za ofiarę, ale jednocześnie za współwinnego śmierci wielu ludzi. Nie wiadomo, gdzie chowano zmarłych i to też napawało strachem.
Zapiski z martwego domu
Któregoś dnia dowiedzieli się z czerwonej tablicy, że będzie pokaz filmu „Wielki walc”. Rok wcześniej oglądali film z Michałem Stiepanowiczem W., który oglądał go razem z nimi wycierając łzy. Mieli też biblioteczkę- „Kaweczkę”, nad którą pieczę miał człowiek wolny Kunin. Były tam polityczne książki Stalina i Lenina, także relacje biura politycznego i inne broszury tego typu. Kunin pracował nad likwidacją analfabetyzmu, wystawiał teatrzyki. Oglądali film kostiumowy i pytali, czy kiedykolwiek będą jeszcze żyć normalnym życiem. Narrator płakał. Natalia Lwowna, pracująca w biurze rachmistrzów poznał Grudzińskiego i wręczyła mu książkę Dostojewskiego. Czytał ją i później ją oddał.
Autor przedstawia losy artystów przygotowujących kolejny spektakl: tancerkę Tanię, która miała śpiewać piosenki, wytatuowanego postaciami cyrkowymi Wsiewołoda i Żyda – skrzypka Zelika Lejmana. Wsiewołod odwiedzał baraki i popisywał się swoimi żeglarskimi wspomnieniami, miał się za największy baryton, ale nie dał się namówić do śpiewania. Opowieści o sobie zaczynał zawsze od dzieciństwa. Opowiadał o Marsylii i poznanej tam prostytutce, która pozostawiła mu syfilis i katorgę. Na całym ciele miał tatuaże akrobatów cyrkowych, klownów, tancerki, przeszkody itp.
Zelik Lejman był innym artystą. Całe życie spędził w Warszawie, ale nie chciał rozmawiać po polsku. Po wybuchu wojny uciekł przed krematorium do ZSRR przez linię demarkacyjną. W obozie był donosicielem i awansował na fryzjera. Klientów zabawiał przemówieniami. Pięknie grał też na skrzypcach.
Próbowała popełnić samobójstwo. Odratowaną ją jednak i przeniesiono do pracy w kuchni i do cerowania worków.
Na tyłach otieczestwiennoj wojny
Partia szachów
Motto: Donosiciel to osoba etyczna, nie można go oceniać negatywnie w warunkach obozu.
W roku 1941 w czerwcu Grudziński został przeniesiony do nowej brygady 57 do sianokosów, a potem miała to być brygada pomocnicza w tartaku i okorowania jodeł. Wybuchła wojna z Niemcami. Przysłano posiłki wojska, podwojono straże. Zmieniło się nastawienie do Niemiec i Niemców, którzy stali się wrogami, ale dla więźniów potencjalnymi oswobodzicielami, a także do Anglii, która stała się sojusznikiem.
Wysłuchali przemówienia Stalina, była to mowa załamanego starca, który się zacinał. W więźniach jednak narastała radości, nadzieja, że Stali przegra i Niemcy ich wyzwolą. Więźniów politycznych odsunięto od odpowiedzialnych stanowisk, obcokrajowców z brygad żywnościowych ze strachu przed zatruciem, Niemców nadwołżańskich z biur do lasu, gdzie współwięźniowie traktowali ich jako sojuszników, podwojono wyroki wszystkim więźniom podejrzanym o szpiegostwo, wstrzymano zwalnianie więźniów politycznych po wyrokach, zamknięto kilku polskich oficerów podejrzewanych o sympatie proniemieckie, powrócił na dawne miejsce sowiecki patriotyzm. Grudziński wyliczył, iż przyjmując, że 20 milionów ludzi na katorgach oznaczało 1 milion żołnierzy bezużytecznych dla frontu.
Sytuacja Grudzińskiego i innych Polaków zmieniła się po pakcie Sikorski-Majski i amnestii dla Polaków. Odwrócili się od nich więźniowie Rosjanie i inni, ponieważ teraz okazało się, iż Polacy to sojusznicy. Wspomina, jak znienawidzony dozorca Rosjanin klepał go po ramieniu, ciesząc się, iż będą razem bić Niemców. Wspomina drugie przemówienie Stalina, kiedy front został zatrzymany pod Moskwą i Leningradem, a wódz dziękował za zwycięstwo.
Bywał i najlepiej odpoczywał w baraku technicznym, gdzie grał w szachy i rozmawiał z ludźmi wykształconymi. Tego pragnął najbardziej. Uważali oni, iż to, co dzieje się wokół nich to kiepska farsa, gdzie bandyci grają rolę policjantów, a policjanci siedzą w więzieniach. Grał z Weltmanem w szachy, kiedy rozległy się wiadomości o ilości samolotów strąconych przez Sowietów. Młody technika zapytał, dlaczego nie podają ilości strąconych samolotów sowieckich? Zapadło milczenie. Jedynie Zyskind zamknął książkę i wyszedł z baraku. Po chwili do baraku wpadli dwaj oficerowie Trzeciego Oddziału. Zabrali podpitego młodzieńca i Machapetiana, z którym Grudziński grał w szachy. Wrócił tylko Machapetian, młodzieńca rozstrzelano.
Sianokosy
Grudzińskiemu bardzo podobało się bardzo koszenie. Kiedyś uczył się tej czynności po Kielcami. Pracowało im się dobrze w upalnym słońcu. Podczas odpoczynku jedli chleb z jagodami lub jarzębiną i zapadali w głęboki sen. Zaprzyjaźnił się wtedy z bolszewikiem Sadowskim, polubił go za wewnętrzną prawość, solidarność więzienną i inteligencję. Trzeba go było poznać, aby zobaczyć, że komunizm jest religią- komentuje Grudziński. Następnie brygada została wysłana do tzw. birży drzewnej, gdzie piłowała kloce i ładowała jodły na wagony. Gustaw zachorował na cyngę, a jej objawem okazało się rozchwianie zębów i czyraki na nogach, że nie był w stanie zdejmować spodni, dopadła go też kurza ślepota i Iganow zaprowadzał go do zony. Sadowski również zapadł na głodowe szaleństwo. Nie dochodziła do narratora decyzja o amnestii, chociaż w baraku tranzytowym spotykał zwolnionych z katorgi Polaków. Był załamany. Jeszcze większym załamaniem było, gdy dowiedział się, że Machapetian denuncjuje go u Struminy współpracującej z Trzecim Oddziałem. Opowiedział mu o tym szewc, który podsłuchał rozmowy zdrajcy.
Męka za wiarę
Pod koniec listopada 1941 roku minęło 4 miesiące od ogłoszenia amnestii dla Polaków. Grudziński załamany sytuacją zdrowotną i niesprawiedliwością rozpoczął protestacyjna głodówkę. Z 200 Polaków w Jercewie zostało tylko 6. Był w ostatnim stadium cyngi i doświadczeni więźniowie dawali mu najwyżej pół roku życia. Głodówka mogła zostać odczytana jako sabotaż i zakończyć się rozstrzelaniem. Namawiał gorąco do tego czynu pozostałych, ale bali się. W końcu jednak dołączyli do niego.
Bali się bardziej odmówienia wyjścia do pracy, groziła za to kula w łeb. Został wezwany na rozmowę do Samsonowa, byli tam wszyscy. Pytano go o to, dlaczego głoduje i kto go namówił? Grudziński domagał się widzenia z ambasadorem i dotrzymania amnestii dla Polaków. Po przesłuchaniu Zyskind zaprowadził ich do izolatora. Bali się bardzo. Pierwszy dzień minął i noc. Grudziński kontaktował się przez ścianę z kolegami T. i Gorbatowem. Przypomniała mu się historia trzech sióstr zakonnych, które odmówiły pracy dla szatana i siedziały dwie cele dalej. Męka za wiarę- określił postawę sióstr T. to samo pomyślał o sobie narrator.
Zyskind przynosił im pokarm i wodę. Grudziński głodował. Imał w celi szpicla, który miał go obserwować. Czwartego dnia osłabł całkiem, nie mógł zejść z łóżka. Około południa drzwi otwarły się i stanął w nich oficer NKWD. Chciał wymusić na nim przerwanie głodówki i zagroził sądem wojennym. T. poinformował go, że pani Z., ich głodująca koleżanka została zabrana do szpitala. kolejnego dnia obudził się z bólem. Ręce i nogi zaczęły mu puchnąć z głodu. Gorbatow poinformował, że wieczorem wychodzi, a siostry zabrano z celi. O północy usłyszał trzy strzały. Zastrzelono siostry.
Levenstein odwiedził go i ostrzegł, że mimo zdrowego serca, nie może liczyć na długą pracę pompowania w tak opuchnięte ciało krwi. Miał sen, że rezygnuje z głodówki, a T. stwierdza, że nie. Ósmego dnia wieczorem Zyskind kazał mu przygotować się do wyjścia. Zobaczył T. Mieli złe przeczucia, ale nie było widać strzelców, jak w przypadku sióstr.
Umieszczono ich w małym szpitaliku. Kazano podać normalne porcje jedzenia. Uratował ich stary Polak z Ukrainy Zabielski, który zamiast jedzenia wstrzykiwał im mleko. Uniknęli skrętu kiszek.
Trupiarnia
„Kresem wędrówki ziemskiej w obozie była Trupiarnia”- zaczyna ten rozdział Grudziński. Trupiarnia to wielki barak pomiędzy kuchnią a pomieszczeniem dla kobiet ciężarnych. Kierowano tam ludzi niezdolnych do pracy. Największe choroby północy cynga i pelagra pustoszyły zonę. Były wywołane przez awitaminozę, niedożywienie i wycieńczenie organizmów. Tylko mocne organizmy mogły stawić im opór.
Chorych dzielono tam na dwie grupy, pierwsi mieli szansę na powrót do pracy, drugą nieuleczalni w warunkach obozowych. Tym drugim pozostało tylko czekać na śmierć. Spędził tam pięć dni. Spotkał się z Dimką, który uścisnął mu rękę i spytał o chleb, który powinni zwrócić Gustawowi za osiem dni. Chleb ten jednak wrócił do kuchni. Spotkał w trupiarni Sadowskiego, który był w ostatniej fazie głodu, miał tylko przebłyski świadomości. Dimka dostał się obozu w 1936 roku za to że był popem w Wierchojańsku, a żona do innego z dziećmi. Od 5 lat nie wiedział i nie chciał wiedzieć, co z nimi.
Przed Bożym Narodzeniem wszyscy Polacy dostali do przeczytania i podpisania pismo, mówiące iż zostali zatrzymani w obozie na mocy rozkazu NKWD w Moskwie. Załamali się. W dzień Wigilii wszyscy Polacy spotkali się w Trupiarni, aby przełamać się opłatkiem. Pani Z. każdemu z nich dała chusteczkę z wyhaftowanym orzełkiem, gałązką jedliny, datą i monogramem. Nie wiadomo, jak dokonała cudu zdobycia na ten cel potrzebnych nici. Wówczas też więzień B. Opowiedział, jak wyglądały jego przesłuchania.
Opowiadanie B.
Pewnej nocy obudził go zastępca Samsonowa. W kancelarii czekała na niego Strumina z dwoma żołnierzami. Kazała mu się przyznać do powtórnej zdrady ZSRR. Nie zgodził się. Zaprowadzono go do izolatora. W celi był sam, ale zaczęła się zapełniać coraz większą liczbą więźniów, a byli to raczej wyżsi oficerowie i profesorowie. Jeden nawet podawał się za nauczyciela Stalina. Rozpoczęły się śledztwa. Przesłuchiwani wracali pobici i wymęczeni. W końcu jego przesłuchiwali.
Był oskarżony o to, że był nauczycielem gimnazjalnym w Polsce i opowiadał o Zachodzie współwięźniom w celi. Nie przyznał się, kopnięto go, kazano przysiąść i znowu kopano. Kazano cały czas być w przysiadzie, do siódmej rano. Został wezwany ponownie i znowu nie przyznał się. Po dwóch tygodniach znów wezwano go do podpisania protokołu. Tym razem byli tam czterej inni więźniowie, z których dwóch nigdy nie widział na oczy. straszyli, że i bez podpisania zastrzelą go jak psa. Zabrano wszystkich z jego celi. Pewnej nocy zastrzelono na placu prawdopodobnie tych, którzy się przyznali i podpisali protokoły. Po kilku tygodniach obudzono go i zaprowadzono do szkoły jercewskiej na rozprawę sądową. Sędzia wstał i powiedział, iż na podstawie umowy przez rządu polskiego w Londynie w ogóle nie będzie sądzony. Wywieziono go do Drugiej Aleksiejewki, do obozu izolacyjnego. W zonie tej silniejsi mordowali słabszych i zabierali im chleb. Złożył podanie o przeniesienie do zony wolnej. Znalazł tam barak zamieszkały wyłącznie przez 123 Polaków. Któregoś dnia postanowili wszyscy nie wychodzić do pracy, żądając zwolnienia w myśl amnestii. Rozesłano wszystkich do Kruglicy, jego odesłano do Jercewa.
W styczniu Grudziński ponownie zaczął puchnąć. Pewnego dnia więzień z Kaługi zszedł z pryczy i ogłosił nadejście Chrystusa i wybawienie wszystkich. Podobnie Sadowski zwariował i któregoś dnia udając komisarza kazał wszystkich rozstrzelać.
Ural 1942
Grudziński został zwolniony z obozu 19 stycznia 1942 r. Żegnał go przy wartowni Dimka i pani Olgę. Opuścił zonę i dojechał koleją do Wołogdy. Nie wysłał kartki pocztowej od Iganowa do jego rodziny – bał się powrotu do obozu. Nocował na dworcu w Wołogdzie, dokąd dojechał pociąg. Było tam wieli amnestionowanych więźniów. W dzień żebrał o pożywienie w mieście. Kolejny etap to stacja Buj. Noc przespał na dworcu, rano zwiedzał miasteczko. Kolejna stacja to Swierdłowsk, gdzie dojechał dnia 30.01.1942 roku.
Tam kupił sobie ołówek i notes, aby zapisywać wszystko zanim zapomni. W wagonie przechowały go moskiewskie robotnice jadące na Ural. W Swierdłowsku odwiedził rodzinę generała Krugłowa, gdzie pozwolono mu się umyć, nakarmiono, ale nie przenocowano. Miał do zakomunikowania przykrą wiadomość, że generałowi zmieniono zaocznie wyrok z 7 na 15 lat. Na dworcu poznał Gruzinkę Fatimę Sobolewą, podróżującą z biletem partyjnym, która wracała od rannego męża kaleki.
Spodobał się jej i chciała zabrać Gustawa do siebie do Magnitogorska. Opowiadał jej o życiu obozowym, ale nie uwierzyła. Na dworcu spotkali oficera polskiego wojska, który powiedział o ostatniej dywizji polskiej w Kazachstanie, także o misji wojskowej w Czelabińsku. Tam spotkał współwięźniów z Jercewa oprócz L. i pani Z. Stamtąd przez Orsk, Orenburg, Aktiubińsk, Aralsk, Kyzył Orda, Arys, Czimkent, Dżambuł do Ługowoje. Dnia 12 marca wstąpił do dziesiątego pułku artylerii lekkiej, dziesiątej dywizji piechoty w Ługowoje. Jego pułk przewieziono pociągiem do Krasnowodzka nad Morzem Kaspijskim. Dnia 2 kwietnia znalazł się w Pahlevi z dala od nieludzkiej ziemi.
Epilog: upadek Paryża.
Motto: Naturę ludzką można skazić.
Grudziński wspomina celę w Witebsku, gdzie poznał niewysokiego Żyda. Poinformował go wtedy o upadku Paryża. Obecni w celi byli załamani tą wiadomością. Zaprzyjaźnili się. Był synem bogatych Żydów i w 1935 roku pojechał na studia do Paryża. Był tam komunistą i chciał przedostać się walczącej Hiszpanii. W 1939 roku zdał dyplom inżyniera i wrócił do Polski.
Po wkroczeniu wojsk sowieckich do Grodna nakazano mu wyjazd dobrowolny w głąb Rosji. Nie chciał, dlatego znalazł się w więzieniu. W 1945 roku Gustaw spotkał go w Rzymie w 1945 roku. Zabrano go miesiąc po Grudzińskim. Dostał10 lat. Pracował w łagrze pod Peczorą. Amnestia ominęła go za to, że odpowiedział na pytanie o narodowość: „Żyd”. Uratował go fakt, że przypomniano sobie w obozie o jego kwalifikacjach zawodowych i został dziesiętnikiem. W baraku technicznym wrócił do zdrowia. W 1944 roku nagle został zwolniony z obozu i wcielony do Armii Czerwonej. Został ranny w bitwie pod Budapesztem. Zdemobilizował się w Warszawie i przez zieloną granicę uciekł do Włoch.
Po powrocie do kraju nie spotkał nikogo żywego ze swojej rodziny. Nie mógł też nikomu się zwierzyć z tego, co przeszedł. Chciał przed wyjazdem do ameryki opowiedzieć swoją historię Grudzińskiemu i aby ten powiedział: rozumiem. Opowiedział, że gdy był dziesiętnikiem Trzeci Oddział wymusił na nim zeznania obciążające czterech niemieckich więźniów. Rozstrzelano ich za zoną dwa dni później. Poprosił Grudzińskiego o wybaczenie w zamian za ten haniebny czyn. Narrator stanął w oknie i nie wypowiedział tego słowa, na którym zależało znajomemu Żydowi.
Patrzył przez okno za znajomym, który wyszedł i wyglądał jak ptak z przetrąconym skrzydłem.
Powieść kończy się notatką: Lipiec 1949- lipiec 1950.
Lovenstein i Mironow grali dalej w szachy. O pierwszej wrócił Zyskind i powrócił do swojej lektury.
Oprac.Część 1Część 2Interp./Char.