Oprac.część 1część 2część 3część 4część 5Interpret.PlanMini
IV
Dżuma nie zmalała we wrześniu i październiku. Rambert i Rieux ciężko pracowali w formacjach sanitarnych. Zobojętnieli na śmierć i cierpienie ludzkie. Rambert był szefem jednej ze stacji kwarantanny. Nie interesowali się już danymi statystycznymi. Grand był wyczerpany.
Rieux dostał telegram od żony, czuła się dobrze. Zadepeszował do lekarza sanatorium. Ten obiecał wszystko co można, aby choroba żony nie postępowała.
Castel pracował nad serum. Postanowili dokonać próbę na synu sędziego Othona. Jego sytuacja była beznadziejna. Spał cztery godziny dziennie. Lekarze zapominali o higienie, by chronić się przed dżumą.
Tarrou pisał o Cottardzie. Dobrze się czuł, chociaż był zagrożony jak inni. Jednak nie był sam i bardzo go to dopingowało. Policja go nie poszukiwała. Twierdził, iż jedynym sposobem, aby ludzie byli razem, to zesłanie im dżumy.
Jest w opinii Tarrou współwinowajcą, który delektuje się sytuacja. Czuje wspólnotę z cierpiącymi, którzy chowają się przed nią, jak on przed prawem.
Rieux z Tarrou poszli do teatru na „Orfeusza i Eurydykę”. Widzowie widzieli na scenie chorego na dżumę aktora. W przerażeniu uciekali z teatru.
Rieux rozmawia z Rambertem. Namawia go ucieczki. Pytał czy nie martwi się, że zarazi żonę. Jeśli zostanie w Oranie, mogą się już nigdy nie zobaczyć- odpowiadał dziennikarz. Kolejnej nocy do Ramberta przyszli Marcel i Louis. Tarrou pytał, czy wyjeżdża? Tej nocy.
Paneloux zgodził się zastąpić Ramberta w domu kwarantanny. Rozmawiali w maskach gazowych.
Kolejnego dnia Rambert rozmówił się z Rieux. Oświadczył, że chce zostać i nie wyjeżdża. Po tym, jak zobaczył to wszystko, już jest stąd.
Serum Castela próbowano w końcu października. Rodzina Othona była na kwarantannie. Żonę i córkę Othona wzięto do hotelu, sędzia musiał zamieszkać w namiocie miejskim. Synek sędziego bardzo się męczył, a oni pilnowali go cały czas.
Zastosowali serum. Nie pomogło. Paneloux błogosławił dziecko. Zmarło w męczarniach.
Castel zauważył, iż długo się broniło. Rieux mówił do księdza z gniewem. Ten zapewnił, że obserwowanie zgonu i męki synka Othona też wywołała w nim współczucie. Rieux zapewnił, że nigdy nie pokocha świata, w którym torturuje się dzieci.
Od czasu wstąpienia do formacji sanitarnych Paneloux pracował wciąż w szpitalu. Był wszędzie tam, gdzie żniwo zbierała dżuma. Miał wygłosić drugie kazanie. Ludzie wierzyli w zakończenie dżumy na wiosnę. Po miesiącach walki z chorobą tracili wiarę. Ksiądz mówił płomienne kazanie używając zaimka „my”, w sprawie wiary tłumaczył, że albo przyjmuje się ją w całości, albo odrzuca. Krytykuje pewnego autora, który odkrył brak czyśćca, ale czyściec istnieje. Wspominał pewnego biskupa z Marsylii.
Zamknął się on w domu i kazał zamurować przed dżumą. Lud znosił mu pod dom trupy specjalnie i wrzucał też przez okna, aby go zarazić. Całkowite wyrzeczenie się siebie to wiara w Boga.
Rieux oceniał kazanie jako będące zalążkiem pracy naukowej kościelnej. Z pewnością nie uzyska akceptacji kościoła.
Kilka dni później Paneloux zachorował. Gospodyni wezwała Rieux. Należało pacjenta izolować, chociaż choroba nie dawała klasycznych objawów. Ksiądz nie wypuszczał z rąk krzyża. W szpitalu gorączka wzrosła. Wyksztusił krwawą pianę.
We Wszystkich Świętych poszła pogłoska, iż dawniej podczas plagi dżumy ludzie ubierali naoliwione ubrania. Sprzedaż tkanin wzrosła.
Tarrou z Rambertem odwiedzili stadion, gdzie znajdował się polowy szpital. Leżeli tam ludzie napełnieni strachem, byli poddani kwarantannie. Rambert miał przejąć nadzór nad stadionem. Pacjenci byli nieufni. Przyszedł do nich Othon. Pytał Rieux, czy jego syn Filip cierpiał? Lekarz zaprzeczył.
Pod koniec listopada poranki stały się zimne, a deszcze zmywały ulice.
O Tarrou: „Cierpiałem na dżumę długo wcześniej niż poznałem to miasto i tę epidemię”- mówił. Jego ojciec był zastępcą prokuratora generalnego. Miał też hobby, wielki rozkład jazdy pociągów Chaixa umiał na pamięć, znał dokładne odległości pomiędzy miastami Europy. Był pełen podziwu dla niego. Jako 17-latek poszedł pewnego razu na rozprawę. Ojciec oskarżał młodego człowieka, siedzącego, całkiem przerażonego swoim czynem i karą, jaka ma go spotkać. Doprowadził do skazania na śmierć i nadzorował wykonanie wyroku. Tarrou czuł ogromne współczucie do ofiary, a znienawidził ojca. Po roku opuścił ojca i zastrzegł, że jeśli każe mu wrócić, popełni samobójstwo. Z czasem odwiedzając matkę, spotykał się i z ojcem. Po śmierci ojca wziął do siebie matkę, ale i ona później zmarła. Mając 18 lat, poznał biedę, choć wyrósł w dobrobycie. Nauczył się wielu zawodów.
Tarrou oddał się potem walce z karą śmierci jako dżumą społeczną. Uważał, iż jest ona morderstwem, chciał zrewanżować się za ojca.
Mówiono mu, iż potrzeba tych kilku trupów, aby świat żył zupełnie bez zła. Postanowił odrzucić wszystko, co powoduje śmierć. Dlatego walczył po stronie Rieux z dżumą, ponieważ ona zabija. Ale dżumą może być zło w każdym człowieku.
„Trzeba czuwać nad sobą nieustannie, aby w chwili roztargnienia nie tchnąć dżumy w twarz drugiego człowieka i żeby go nie zakazić”.
Uważał, iż wszyscy są trochę zadżumieni. Z Rieux rozmawiają o byciu świętym. Jak się nim stać bez Boga? Rozmowę przerwało starcie przy bramach. Postanowili dla przypieczętowania przyjaźni wykąpać się w morzu. Po kąpieli mieli chwilę oddechu i wydawało się im, że dżuma o nich zapomniała.
Kolejnego dnia sędzia Othon stwierdził, iż chce wziąć urlop, aby wrócić do obozu i pomagać chorym. Chciał być poprzez to bliżej swego syna. Rieux się dziwił, ale zgodził. Nie zastał u siebie Granda i rozpoczął poszukiwania go. Kiedy go znalazł, był u progu wytrzymałości psychicznej, załamany z powodu nieszczęśliwego życia. Ostatnie wydarzenie załamały go doszczętnie. Upadł na ziemię i stracił przytomność. Zapadł na dżumę, ale nie zabrali go do szpitala, tylko do domu, ponieważ nie miał rodziny. Odzyskawszy świadomość, poprosił o notatki. Było to około 50 stron zapisanych tym samym zdaniem, wielokrotnie przerabianym, aby wreszcie brzmieć poprawnie, idealnie. Uważał, że umrze. Poprosił Rieux o spalenie rękopisu. Tarrou został z nim.
Następnego dnia przywieziono do szpitala dziewczynę z objawami dżumy. Wysoka gorączka jednak spadła rano, a potem do południa nie podnosiła się. Następnego ranka znikła całkiem. W ciągu tygodnia zdarzyło się kilka takich przypadków. Stary astmatyk powiedział doktorowi o szczurach, które znowu zaczęły biegać po ulicy. Widział dwa żywe szczury. Statystyki podawane na koniec tygodnia oznajmiały cofanie się choroby.
Oprac.część 1część 2część 3część 4część 5Interpret.PlanMini